Potrzebni są w szkole…

NOWINY , autor: Kinga Rymut-Sobala , oprac.: GR

wrz 6, 2007

Dziesięć niepełnosprawnych osób zatrudnia dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Rzeszowie. Pracują jako nauczyciele, w administracji lub w obsłudze gospodarczej . Dzięki pracy czują się wreszcie potrzebni w społeczeństwie.

Dyrektor "10" Artur de Sternberg Stojałowski już od kilkunastu lat pomaga ludziom skrzywdzonym przez życie. Przyznaje, że zatrudnianie niepełnosprawnego nie zawsze przekłada się na ekonomiczny zysk. -Ale za to jest satysfakcja, że się komuś pomaga – mówi Stojałowski. -1 wierzę, że dobroć, którą kogoś obdarzamy, kiedyś do nas wróci.

Zrozumiał, gdy złamał nogę

Przełomem był moment, kiedy dyrektor złamał nogę w kolanie i wydawało się, że lekarze nie uratują rzepki. – Wtedy zrozumiałem, jak w jednej sekundzie ze zdrowego człowieka można stać się niepełnosprawnym i postanowiłem im pomagać – wspomina. Jednym z pracowników, których zatrudnił, jest Mirosław Bukała cierpiący na nerwicę. -Niepełnosprawnym trudno znaleźć zatrudnienie, sam byłem bezrobotny dwa lata -opowiada. Szukał ofert w gazetach, internecie, urzędach i agencjach pracy, organizacjach pomagających niepełnosprawnym. -Chodziłem na spotkania, wysyłałem CV i nic. Pracodawcy nadal boją się niepełnosprawnych – twierdzi. W końcu 4 miesiące temu znalazł pracę jako pomoc kuchenna w "10".

Zwracają koszty

O zasadach zatrudniania niepełnosprawnych można dowiedzieć się w PFRON – ie. Fundusz organizuje specjalne programy, z których pracodawcy dostają pieniądze na wyposażenie stanowisk pracy dla nich. – Ostatnio zatrudniłem 4 osoby i przez 36 miesięcy będę dostawał refundację: 200 tys. zł na płace, 60 tys. na utworzenie miejsca pracy – mówi Stojałowski. Część tych pieniędzy przeznaczy na wyposażenie szkolnych klasopracowni i kupi sprzęt sportowy.

Więcej Nowiny.