Musimy doprowadzić do sytuacji, w której grosz publiczny będzie dobrze pilnowany Doświadczenie uczy, że jest dobrze pilnowany, jak jest w budżecie – przekonywał wczoraj do nowej ustawy o finansach publicznych premier.
Premier przyznał, że projekt zakładający likwidację różnych funduszy, zakładów budżetowych czy gospodarstw pomocniczych jest politycznie skomplikowany".
– Ten projekt narusza interesy klasy politycznej, różnych partii, także PiS, bo często te fundusze znajdowały się pod kontrolą tej klasy politycznej. My z tym kończymy. Trzeba będzie do tego przekonać także tych, którzy na tym stracą. To będzie służyło Polsce, choć niekoniecznie interesom wszystkich posłów. Posłowie są jednak patriotami i ta motywacja zwycięży – nie traci nadziei premier.
Najwięcej obrońców wśród klasy politycznej mają fundusze ochrony środowiska (wojewódzkie, powiatowe i gminne). Zbierają one kary od trucicieli, zwykle dysponują znacznymi sumami. W przeszłości zdarzało się, że fundusze pożyczały pieniądze znajomym prezesa na ekologiczne" przedsięwzięcia, angażowały się w wątpliwe interesy czy fundowały prezesom wycieczki na Cypr, gdzie uczyli się, jak odsalać morską wodę.
Wiceminister Adam Pęzioł uspokajał samorządowców: – Trzy tysiące funduszy ochrony środowiska zostanie zlikwidowanych, ale ich dochody zasilą budżety samorządów. Samorządowcy nie muszą bać się utraty tych środków.
Samorządy nie będą już musiały pożyczać pieniędzy od funduszy, same będą decydować o tym, do jakiego konkretnego przedsięwzięcia ekologicznego chcą dopłacać. – Tym samym dodatkowe 2,5 mld zł popłynie do samorządów, co znacznie wzmocni ich zdolność absorpcji unijnych środków – zapewniał wiceminister Pęzioł.
Wielka kasacja
W sumie zlikwidowanych zostanie 10 tys. funduszy samorządowych. Pracownicy tych funduszy staną się pracownikami samorządów, za to ich rady nadzorcze i zarządy znikną.
Ministerstwo Finansów zamierza znieść osobowość prawną funduszy. Nie będą już one mogły samodzielnie podejmować decyzji, np. o inwestycjach na rynku kapitałowym czy o tworzeniu spółek. Obsługą funduszy mogą zająć się osobne jednostki budżetowe. Także ZUS i KRUS staną się takimi jednostkami (w KRUS rację bytu straci fundusz administracyjny). Będą utrzymywane z budżetu, a nie jak teraz ze składek, a ZUS nie będzie mógł pożyczać w bankach.
– Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Fundusz Pracy zostaną połączone – ogłosiła wczoraj wicepremier. Wbrew zapowiedziom premiera Kazimierza Marcinkiewicza nie zostanie rozwiązany PFRON.
Znacznie łagodniej MF potraktowało agencje. Nadano im nową nazwę agencje wykonawcze", ich finanse będą ściślej kontrolowane przez konkretnych ministrów i cały rząd. Plany finansowe agencji zostaną włączone do projektu budżetu (tak stało się już w tym roku).
Rację bytu straci tysiąc gospodarstw pomocniczych: państwowych i samorządowych, trzy tysiące zakładów budżetowych. Zlikwidowane zostaną rachunki dochodów własnych", na których urzędy chomikują zbierane przez siebie opłaty i które wykorzystują na własne potrzeby.
Przez przewidziane do kasacji jednostki przepływa co roku 16-17 mld zl. Największą gotówką – 9 mld – dysponują zakłady budżetowe. Jednak oszczędności z konsolidacji będą skromniejsze, bo według Zyty Gilowskiej zyskamy na tym ok. 10 mld zł w ciągu dwóch lat (1 proc. PKB). Oszczędności mają pochodzić z ograniczenia zatrudnienia w administracji oraz kupowania usług, np. transportowych, na rynku, co ma być tańsze.
Ile osób straci pracę – Mam nadzieję, że niewiele. Likwidujemy instytucje, ale zadania pozostają Około 100 tys. osób jest zatrudnionych w tych archaicznych jednostkach wywodzących się z socjalizmu. Zdarzają się tam posady opłacane według zasady czy się stoi, czy się leży..". Dlaczego pod szyldem państwa takie interesy mają być prowadzone – pytała wicepremier Gilowska.
Zapewniła, że zwalniani dostaną odprawy: – Nie jesteśmy bolszewikami, nie znosimy tą ustawą kodeksu pracy. Zaklinała się jednak, że cała operacja nie pociągnie za sobą żadnych kosztów.
Więcej Gazeta Wyborcza.