Jak podaje Rzeczpospolita, prof. Stanisław Gomułka wywołał dyskusję na temat finansów państwa, która przez kilka dni toczyła się w Internecie. Pretekstem była wypowiedź Marka Belki, prezesa NBP, który w jednym z wywiadów powiedział, że sytuacja fiskalna Polski w 2000 roku czy też raczej w 2001 roku była znacznie gorsza niż teraz.
Zdaniem prof. Gomułki, byłego wiceministra finansów, deficyt sektora finansów publicznych prognozowany w budżecie na rok 2001, był oceniony na ok. 90 mld zł. W relacji do PKB było to dużo więcej niż w 2009, a nawet w tym roku. Ale ok 13 –15 mld zł wynikało z przyjęcia przez Sejm pod koniec rządów AWS szeregu ustaw, które nowy Sejm usunął. Prawdziwy deficyt sektora, wynosił około 60 mld zł . Jednocześnie relacja długu publicznego do PKB wynosiła na koniec 2000 roku 36,8 proc. PKB, a teraz sięga 51 proc.
Z kolei Bogusław Grabowski, prezes Skarbiec Asset Management Holding, uważa, że także teraz dług i deficyt są zawyżone. Dla 2010 roku trzeba obniżyć deficyt o 2,8 proc. PKB (1,5 proc. wynika z przekazywanej dla OFE części składki na ubezpieczenia, jakie otrzymuje ZUS i 1,3 proc. z obsługi obligacji w portfelach OFE), a dług o 14,9 proc. PKB.
Przeciwnikiem porównywania sytuacji sprzed dziesięciu lat z obecną jest natomiast profesor Dariusz Rosati z SGH. – Jego zdaniem poza czynnikiem OFE inna jest sytuacja międzynarodowa i inna jest gotowość rynków do sfinansowania deficytu.
Nikt nie ma jednak wątpliwości, że Polska pilnie potrzebuje reform.
Dlaczego nikt nie zaproponował likwidacji dwóch najbardziej skandalicznych przywilejów podatkowych: dwukrotnie niższego podatku PIT dla dziennikarzy i tzw. twórców i wspólnego rozliczenia się małżonków? – pyta Bogusław Grabowski.
W opinii Rosatiego przede wszystkim należy zreformować KRUS, oraz m.in. rozpocząć podnoszenie wieku emerytalnego.
Więcej w Rzeczpospolitej z 18 sierpnia 2010 r.