Kto nie chce czekać w kolejce po zdrowie, musi zapłacić

DZIENNIK ELBLASKI , autor: Grażyna Gosk , oprac.: GR

sty 23, 2007

W mieście jest za mało pieniędzy na rehabilitację. Kto nie chce czekać w kolejce po zdrowie musi zapłacić. Sześć tygodni czeka się średnio w Elblągu na zabiegi rehabilitacyjne. Czy schorowani niepełnosprawni ludzie będą musieli ustawić się w jeszcze dłuższych kolejkach po zdrowie.

Z początkiem marca całkowicie z zabiegów usprawniających dochodzących pacjentów rezygnuje szpital wojewódzki. Już w styczniu pacjentów ze skierowaniami na zabiegi rehabilitacyjne moglibyśmy ustawić w kolejce na cały rok mówi Elżbieta Gelert dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Do tego trzeba byłoby dodać ciągle kłótnie, że ktoś czeka dłużej ktoś krócej. I po co nam to. Żal serce ściska. W ubiegłym roku 100 tys. zł jakie szpitalny Zakład Rehabilitacji miał na przyjęcia ambulatoryjne był raczej symboliczną sumą. Dwa lata temu mieliśmy na cel 600 tys. zł i to wcale nie było za dużo podaje dla porównania Hanna Cichosz-Skarbek kierowniczka ZR szpitala wojewódzkiego. Na ten rok wystąpiliśmy o 800 tys. Zł. Nie dostaliśmy nic. Umowa z funduszem wygasa z końcem lutego. Od pierwszego marca nie będziemy już przyjmowali pacjentów „dochodzących" informuje Elżbieta Gelert. Hanna Cichosz-Skarbek nie ukrywa, że żal jej serce ściska. Właśnie wzbogaciliśmy się o nowiutki sprzęt do kinezyterapii kupiliśmy aparat zimnego powietrza i chyba jedyny w Elblągu aparat do wytwarzania ozonu. Teraz możemy proponować nie tylko kąpiele ozonowe ale i stosować ozon „na sucho" do przyśpieszania gojenia ran. I teraz to wszystko stoi i się marnuje. Aż krzyczeć się chce! martwi się kierowniczka zakładu. W ubiegłym roku z rehabilitacji ambulatoryjnej w szpitalu wojewódzkim skorzystało prawie tysiąc pacjentów. Nie będzie lepiej Ryszard Werchowski dyrektor Centrum Rehabilitacji przy ul Królewieckiej w Elblągu mówi, że gdyby dostał kontrakt o połowę większy pacjenci mogliby zapomnieć o kolejkach. Dostałem 5 procent więcej mówi dyrektor. To oznacza, że nie będzie lepiej niż w ubiegłym roku. Czekający w kolejkach ludzie mają prawo się denerwować ale my i tak przyjmujemy więcej pacjentów niż to wynika z limitów. W ubiegłym roku z zabiegów w centrum skorzystało ponad 98 tysięcy osób. Gdybyśmy się ściśle trzymali finansowych limitów moglibyśmy przyjąć o jedną trzecią pacjentów mniej podkreśla Ryszard Werchowski. W tym roku będzie podobnie. Obecnie na wizytę u lekarza w CR czeka się około półtora do dwóch tygodni. Ze skierowaniem od naszych lekarzy na zabiegi w zależności od ich rodzaju czeka się od dwóch do trzech tygodni mówi dyrektor. Inni pacjenci rejestrowani są już na koniec marca. Oczywiście w pierwszej kolejności przyjmujemy pacjentów ze skierowaniami opatrzonymi adnotacją „pilne" np. chorych po udarach. Prawie „od ręki" przyjmowani są wszyscy pacjenci kierowani na Oddział Dziennego Pobytu. Możemy przyjąć miesięcznie 25 osób i jak do tej pory zawsze są jakieś wolne miejsca podkreśla Ryszard Werchowski. Na łóżko czeki się pół roku. Trochę dłużej na przyjęcie na oddział dzienny czekają pacjenci, którzy decydują się na rehabilitację w szpitalu miejskim. Szpital nie dostał większego kontraktu. Nastąpiły tylko przesunięcia miedzy rehabilitacją stacjonarną i dzienną. W ubiegłym roku oddział mógł przyjąć 29 „dochodzących" pacjentów dziennie w tym tylko 21. Ale wcale nie jest tak źle mówi Paweł Zieliński, który w listopadzie ubiegłego roku miał udar. Na przyjęcie na oddział dzienny nie czekałem nawet dwóch tygodni. Najważniejsze, że czuję się już nieźle mogę chodzić. Na oddział stacjonarny w pierwszej kolejności przyjmowane są osoby bezpośrednio po udarach po urazach. Inni czekają na łóżko nawet pół roku przyznaje Mariusz Ślusarczyk wicedyrektor szpitala miejskiego ds. medycznych. To tragiczna sytuacja. Ci ludzie chcieliby szybko wrócić do normalnego życia do pracy czy po prostu nie cierpieć. Co gorsze upływające miesiące sprawiają, że potem efekty rehabilitacji mogą już nie być tak dobre jak wtedy gdyby usprawnianie rozpoczęło się od zaraz. Pieniądze nie będą stracone. W grudniu został zlikwidowany oddział rehabilitacji stacjonarnej w szpitalu wojskowym w Elblągu. Paradoksalnie może to oznaczać dobre informacje dla pacjentów korzystających z rehabilitacji ambulatoryjnej. Nie tracimy pieniędzy, które mieliśmy na rehabilitacyjne łóżka zapowiada Mirosław Gorbaczewski dyrektor 110 Szpitala Wojskowego z Przychodnią. Fundusz obiecał, że da nam je do Zakładu Fizjoterapii na rehabilitację ambulatoryjną. A to oznacza że przyjmiemy w tym roku dwukrotnie więcej osób. Będziemy namawiali pacjentów z miasta, żeby przychodzili właśnie do nas. Na razie jednak i w szpitalu wojskowym trzeba na zabiegi czekać. Wczoraj pacjenci rejestrowani byli na 5 marca a na niektóre zabiegi (np. na masaż) nawet na początek kwietnia % i Hanna Cichosz-Skarbek. I teraz to wszystko stoi i się marnuje. Aż krzyczeć się chce martwi się Hanna Cichosz-Skarbek kierowniczka Zakładu Rehabilitacji szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Na początek marca rejestrowani są też pacjenci którzy ze skierowaniami na zabiegi zgłaszają się do Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Rehabilitacja" przy ul Stoczniowej. Jeżeli skierowanie wystawi nasz lekarz zabiegi można rozpocząć jeszcze tego samego dnia podkreśla Alicja Leszczyńska współwłaścicielka NZOZ ‘Rehabilitacja". Na wizytę u naszego lekarza czeka się około 3 tygodni. Kto płaci nie czeka. „Rehabilitacja" ma swoich wiernych pacjentów którym odpowiada kameralny klimat zakładu. U nas jest troszeczkę inaczej niż gdzie indziej zapewnia Alicja Leszczyńska. Pewne skierowania m.in. ortopedyczne czy laryngologiczne są u nas uprzywilejowane. Jeżeli ktoś zgłasza się do nas na przykład na „przegrzanie zatok" nie mogę mu powiedzieć, żeby się zgłosił za półtora miesiąca albo komuś z tzw. jęczmieniem na powiece, żeby przyszedł za 4 tygodnie. To byłby kabaret! Oczywiście pacjenci, których stać na zadbanie o własne zdrowie w kolejce czekać nie muszą. Szpital wojewódzki przygotowuje się do zaoferowania od marca chętnym płatnych zabiegów rehabilitacyjnych, Możemy to zrobić bo nie będziemy już mieli kontraktu z NFZ na ambulatoryjne zabiegi rehabilitacyjne wyjaśnia Elżbieta Gelert w połowie lutego będziemy mieli gotowy cennik. Zabiegi można też wykupić i w „rehabilitacji" i w szpitalu wojskowym i w Zakładzie Rehabilitacji. U nas oprócz sauny i biczów szkockich płatne zabiegi nie cieszą się dużą popularnością przyznaje Ryszard Werchowski z centrum przy Królewieciej .Chyba niewielu stać na taki wydatek.