W ciągu tego roku wiele osób z zamykanych zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych może stracić posady. Stanie się tak, jeśli szefowie nie zaproponują im dalszego zatrudnienia – czytamy w Rzeczpospolitej.
Wygaśnięcie stosunków pracy to efekt reformy sektora budżetowego wprowadzonej dwoma ustawami z 27 sierpnia 2009 r. Regulacje te usuwają z rynku, najpóźniej 31 grudnia 2010 r., wszystkie gospodarstwa pomocnicze państwowych i samorządowych jednostek budżetowych, wszystkie państwowe zakłady budżetowe oraz część samorządowych zakładów budżetowych. Majątek i zadania eliminowanych podmiotów przejmą macierzyste jednostki albo zostaną one powierzone nowym formom sektora finansów publicznych: agencjom wykonawczym i instytucjom gospodarki budżetowej.
Nowe przepisy pozbawią również z końcem 2011 r. osobowości prawnej niektóre fundusze celowe, jak PFRON i FGŚP. Spowodują w ten sposób, że fundusze te zaczną funkcjonować właściwie jako rachunki bankowe, a ich kompetencje przejmą: resort pracy, wojewódzkie urzędy pracy i urzędy marszałkowskie.
Tak wielkie przeobrażenia w budżetówce spowodują ogromną fluktuację kadr z usuwanych placówek i konieczność ustrojowego rozwiązania tej kwestii na poziomie ustawowym, co zostało uczynione głównie w art. 100 przepisów wprowadzających. Generalnie pracownicy ci staną się częścią personelu macierzystej jednostki budżetowej lub innej jednostki bądź organu nadrzędnego z dniem zakończenia likwidacji. Wypowiedzenie z powodu likwidacji pracodawcy otwiera możliwość do zwolnienia każdego podwładnego, choćby korzystającego ze wzmożonych gwarancji zatrudnienia, np. będącego w wieku przedemerytalnym, ciężarnej bądź działacza związkowego. Potwierdza to art.41 k.p., w świetle którego w takiej sytuacji pracodawcy nie krępują przepisy o szczególnej ochronie przed wypowiedzeniem stosunku pracy.
Wszystkim osobom odchodzącym z pracy za wypowiedzeniem pracodawcy w ramach reformy finansów publicznych przepisy wprowadzające gwarantują odprawę ekonomiczną określoną w art. 8 ustawy o zwolnieniach grupowych. Nawet jeśli likwidowany podmiot zatrudnia mniej niż 20 osób. Dotyczy to również osób zatrudnionych na podstawie mianowania w likwidowanym podmiocie, mimo że nie stosujemy do nich ustawy o zwolnieniach grupowych.
Jeśli podwładny otrzyma ofertę pozostania na etacie w odpowiednim czasie i ją następnie zaakceptuje, stosunek pracy nadal będzie trwał. Propozycja nowych warunków pracy lub płacy nie jest wypowiedzeniem zmieniającym, lecz raczej sformalizowaną formą modyfikacji zasad zatrudnienia na mocy porozumienia stron stworzoną przez ustawodawcę na potrzeby opisywanej reformy. Oznacza to, że przejętych osób nie dotyczy art. 241 k.p., w świetle którego do przejętych pracowników stosuje się przez rok od transferu postanowienia układu zbiorowego pracy, którym byli uprzednio objęci. Przepisy wprowadzające przewidują własną koncepcję „zagospodarowania” osób zatrudnionych w likwidowanych placówkach, polegającą na tym że do kolejnych podmiotów przechodzą oni na nowych warunkach pracy, dostosowanych już do wartości funkcjonujących w przejmujących podmiotach.
Do przejętych pracowników przepisy wprowadzające polecają w art. 100 ust. 3 zdanie drugie odpowiednie stosowanie wyłącznie art. 23 § 4 k.p. Mogą oni zatem w ciągu dwóch miesięcy od daty transferu rozwiązać stosunek pracy za siedmiodniowym wypowiedzeniem. Rozstanie takie powoduje takie same skutki jak wygaśnięcie stosunku pracy za wypowiedzeniem szefa.
Zatrudniony, który otrzymał ofertę dalszej pracy i jej nie zaakceptował , wystarczy, że przekaże oświadczenie o odmowie przyjęcia nowych warunków pracy w ciągu 15 dni od ich dostarczenia. Zachowanie tego terminu zapewnia podwładnemu rozstanie na preferencyjnych zasadach. Na takie uprzywilejowane traktowanie nie mogą jednak liczyć pracownicy, którzy nie odrzucą propozycji nowych warunków pracy w określonym terminie, a zdecydują się na to potem. Nie przysługuje im wtedy odprawa z ustawy o zwolnieniach grupowych.
Więcej w Rzeczpospolitej z 12 listopada 2010 r.