Jak czytamy w Rzeczpospolitej, osoba, która sprzedaje czyjeś towary w Internecie, może mieć kłopoty z urzędem skarbowym. Przeprowadzenie z pozoru niewinnej transakcji na Allegro może spowodować konieczność zapłacenia podatku za faktycznego właściciela sprzedawanej rzeczy.
W związku z tym, że urzędom trudno jest wykazać, że w Internecie doszło do firmanctwa, czyli posługiwania się cudzymi danymi kontrolerzy kuszą osoby, które sprzedają w sieci cudze towary, wzywając do ujawnienia szczegółów transakcji, w zamian za niezapłacenie od niej podatku.
Za udostępnienie swojego konta w Internecie można zapłacić zaległy podatek za ukrywającego swoją działalność przedsiębiorcę (firmanta) wówczas, gdy nie uda się ściągnąć daniny z jego majątku.
Zdaniem eksperta „Rz”, najpierw urząd powinien wydać decyzję wymiarową skierowaną do firmanta. Potem podjąć próbę wyegzekwowania od niego zaległości. Jeśli egzekucja okaże się bezskuteczna, dopiero wtedy może zająć się osobą, która udostępniła swoje internetowe konto przedsiębiorcy. Nieprawidłowe jest więc – często spotykane w praktyce – postępowanie urzędów, które jednocześnie wydają decyzje i na firmanta, i na firmującego.
Warunkiem odpowiedzialności jest też zgoda właściciela konta na jego użycie.
Więcej w Rzeczpospolitej z 8 grudnia 2010 r.