Konkurować nie obietnicami, lecz prawdziwymi wynikami

Rzeczpospolita , autor: Konrad Perliński , oprac.: GR

kwi 27, 2007
KONKUROWAĆ NIE OBIETNICAMI, LECZ PRAWDZIWYMI WYNIKAMIn
 

 

Konrad Perliński I Od optymalnego rozwiązania systemu wypłat świadczeń z II filaru w dużym stopniu będzie zależało, czy można będzie pożegnać się z mitem niskich emerytur, czym często się straszy przyszłych emerytów – twierdzi wiceprezes zarządu Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego Bankowy

Konkurować nie obietnicami, lecz prawdziwymi wynikami

Decyzja w sprawie wypłat emerytur z n filaru weszła w decydującą fazę. Dla powodzenia reformy, a zwłaszcza II filaru konieczne jest optymalne zorganizowanie systemu zarządzania ryzykiem aktuarialnym i inwestycyjnym, tak by nie zostały zaprzepaszczone dokonania osiągnięte w fazie akumulacji środków w n filarze.

Pierwszym krokiem po przej ściu na emeryturę będzie ustalenie na zasadach aktuarialnych – wysokości świadczenia. Przy danej kwocie kapitału emerytalnego wysokość miesięcznego świadczenia zależna jest od przyjętej przez instytucję wypłacającą stopy dyskonta oraz średniego dalszego czasu życia

Właściwe oszacowanie przyszłych długoterminowych trendów w śmiertelności populacji oraz możliwych do uzyskania stóp zwrotu jest kluczem do optymalizacji wysokości świadczeń. Na przykład przyjęcie zbyt rygorystycznych prognoz śmiertelności i zbyt niskiej stopy dyskonta (zwanej w ubezpieczeniach stopą techniczną) spowoduje zaniżenie wysokości emerytur. To z kolei może doprowadzić do obciążenia Skarbu Państwa dopłata-mi do minimalnych emerytur, a instytucjom zarządzającym emeryturami może przynieść niezasłużone dodatkowe zyski. Sytuacja odwrotnamoże z kolei doprowadzić do obciążenia Skarbu Państwa jako gwaranta ostatecznego w przypadku niewypłacalności instytucji wypłacającej.

Przy szacowaniu pierwszych emerytur z II filaru średni czas trwania życia będzie ustalany na półtora roku do dwóch lat powyżej bieżącego trwania życia (średnie wydłużenie długości życia kobiet w wieku 60 lat wyniosło w ostatnim dziesięcioleciu ok. dwóchmiesięcy rocznie). Różnica pół roku w przyjętej śmiertelności spowoduje różnicę ok. 2,5 proc. w wysokości świadczenia.

Różnice w stosowanych stopach dyskonta powodowałyby dużo większe dysproporcje w wysokości świadczeń Przy łupotełycznym zastosowaniu oddzielnych tablic umieralności kobiet przy obliczaniu pierwszych emerytur w 2009 r. różnica w stopie dyskonta o 1 pkt proc. spowo-dowałabyróżnicęwwysokości świadczenia aż o 12 proc. W odniesieniu do tablic unisex, które będą prawdopodobnie stosowane, różnica w stopie dyskonta o 1 pkt proc będzie powodowała różnicę od 5 do 7 proc w wysokości świadczenia wyjściowego.

Z powyższego wynika, że duży nacisk powinien zostać położony na ochronę osób przechodzących na emeryturę przed nieuzasadnionym zaniżaniem stosowanych stóp dyskonta. Notabene ciekawym przypadkiem kalkulacji annuite-tów będą świadczenia z I filaru w Polsce i na Łotwie, gdzie stosowana (realna) stopa dyskonta będzie wynosiła zero proc.

Wypłacający świadczenia powinni konkurować nie obietnicami, lecz faktycznymi wynikami inwestycyjnymi. Dlatego też przy ustalaniu wysokości świadczenia powinna być używana jedna stopa dyskonta dla wszystkich instytucji oraz jednolite tablice śmiertelności wyznaczane przez aktuariusza krajowego. Konkurencja powinna odbywać się na poziomie wypracowywanych nadwyżek dzielonych między uczestników a instytucję zarządzającą. W przeciwnym razie możemy dojść do modelu ąuasi-konkurencji w warunkach oligopo-lu z ustawowym ograniczeniem stawek kosztowych.

W normalnej gospodarce stopa wolna od ryzyka zawsze jest wyższa od stopy inflacji. Dlatego podstawowe świadczenia emerytalne winny być indeksowane inflacją, a dodat-

kowo zwiększane o realną stopę dyskonta, czyli stopę oczyszczoną z premii inflacyjnej (takie rozwiązanie jest z powodzeniem stosowane np. w Chile). Emeryci w efekcie powinni mieć świadczenia dyskontowane stopą wolną od ryzyka,azyskiem z premii za ryzyko powinni dzielić się z instytucją zarządzającą.

Panuje powszechne przekonanie, że ZUS będzie wypłacał emerytury stosunkowo tanio. Za przekonaniem tym nie przemawiająjednak ani fakty, ani dotychczasowe doświadczenia.

Pomijając stałe i dodatkowo zapowiadane problemy z kosztownym wdrożeniem dodatkowego oprogramowania, których prywatne in-stytucje potrafią uniknąć, należy zauważyć, że ZUS jako instytucja państwowajest przez ustawodawcę gratyfikowana za pośrednictwo w przepływie prywatnych środków. Jest to naturalna chęć wsparcia finansowego deficytowej instytucji publicznej.

ZUS pobiera np. ze składekpra-cowjników wysoką ryczałtową opłatę z tytułu kosztów poboru i dochodzenia składek na OFE.

Należysię spodziewać, że za wypłacanie świadczeńemerytomzostanie rów-rueżustalonastosunkDwo wysoka opłata, którą de factonależałobynazwaćpo-datkiem. Łatwo znaleźć bardziej optymalne wykorzystanie tych pieniędzy.

Można założyć, że instytucje wypłacające świadczenia emerytalne, każda z osobna, zrobią to spraw-niej.bardziej profesjonalnie i taniej niż ZUS. Ten zaś powinien wypłacać emerytury z I filaru, a o wysokości świadczeń z II filaru powinien otrzymywać jedynie informacje -w celu ewentualnego dopłacenia do minimalnej emerytury.

Rozwiązanie takie miałoby wiele zalet, gdyby emerytury z II filaru wypłacały PTE.

Można jednak pójść dalej i zastosować rozwiązanie, w którym PTE również zarządzałyby środkami po przejściu na emeryturę na zasadzie wypłat programowanych, a także na zasadach aktuarialnych w formie emerytur (rent) dożywotnich. Oczywiste zalety takiego rozwiązania to skupienie fazy akumulacji i dekumu-lacji w jednym podmiocie, co powoduje klarowność funkcjonowania n filaru dla beneficjentów, łatwość i pełną kontrolę przepływu środków, koordynację działań i pełną informację dostępną w jednym podmiocie zarządzającym. Inne zalety to ograniczenie kosztów ze względu na brak konieczności tworzenia nowej spółki, możliwość oddzielenia pieniędzy emerytów od aktywów PTE, wyspecjalizowanie PTE w inwestowaniu środków, niewielkie koszty związane z dodatkowym zatrudnieniem specjalistów.