W Polsce są złe warunki pracy
Tak wciąż nie są najlepsze. W zeszłym roku wydarzyło się ponad 95 tys. wypadków w pracy, o 13 procent więcej niż dwa lata temu. U ponad 3000 osób zdiagnozowano nowe przypadki chorób zawodowych. A ponad 570 tysięcy ludzi pracuje w warunkach szkodliwych. Czyli w takich, które powinni zmienić pracodawcy. Ale nasi przedsiębiorcy przeznaczają tylko 1 procent wszystkich swoich kosztów na poprawę warunków i bezpieczeństwa pracy. To zbyt mało, by uzyskać standardy bezpiecznej pracy. Sposobem na poprawę tej sytuacji na pewno nie są wcześniejsze emerytury i to finansowane głównie z budżetu państwa.
Z badań CIOP-PIB wynika, że 40 proc. pracowników jest przekonanych, że pracuje w szkodliwych warunkach.
Wszyscy oni są przekonani, że praca, którą wykonują, szkodzi ich zdrowiu. I o tej ocenie pracowników powinni pamiętać politycy wtedy, gdy tłumaczą, że wcześniejsza emerytura nie jest przywilejem. Większości ludzi kojarzy się ona bowiem z odpoczynkiem, a tymczasem jest często dyskryminacją ludzi w starszym wieku i wypychaniem ich poza rynek pracy. Bez zmiany tego błędnego traktowania emerytury jako przywileju trudno będzie uporządkować kwestie związane z wcześniejszymi emeryturami. Dodatkowo większość z nas myli pracę w warunkach szkodliwych i w szczególnych. Pracownicy uważają, że w obu przypadkach powinni mieć prawo do wcześniejszej emerytury. Tak nie jest Do obowiązków pracodawcy zgodnie z kodeksem pracy i dyrektywami UE należy bowiem tak zmieniać warunki pracy, by nie były szkodliwe, tzn. by nie przekraczały maksymalnego dopuszczalnego natężenia hałasu, pyłu, wibracji, temperatury i stężenia związków toksycznych i pyłów lub innych czynników szkodliwych dla zdrowia. Tylko tam, gdzie wpływ człowieka na warunki pracy jest ograniczony, bo największe znaczenie mają siły natury i ekstremalne zagrożenia technologiczne lub gdy umiejętności psychofizyczne obniżają się z wiekiem w sposób naturalny i zagrażają bezpieczeństwu publicznemu, możemy mówić o pracy w warunkach szczególnych lub w szczególnym charakterze.
My na razie zaczynamy batalię o wcześniejsze emerytury. Jak dotąd przewagę mają związkowcy, głównie nauczyciele. Ale furtka, jaką rząd stworzył dla nich, jest na tyle szeroka, że mogą przez nią przejść też inne zawody. Jaki jest sens porządkowania systemu, jeśli na samym początku robimy wyjątek, i to dla 200 tysięcy osób Najlepsze byłoby niewątpliwie logiczne uporządkowanie całego systemu. Ale jeśli nawet nie jest ono możliwe od razu, to naprawdę trzeba wreszcie przejrzeć tych kilkaset stron wykazów stanowisk pracy z historycznymi już branżowymi uprawnieniami emerytalnymi. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby to, aby pracodawcy i reprezentacje pracowników określały w swoich zakładach pracy wykazy zarówno stanowisk pracy, jak i osób zatrudnionych w szczególnych warunkach, bo znają rzeczywisty ich stan. Ponadto leży to w ich kompetencjach, gdyż zgodnie z ustawą emerytalną od 1999 roku zgłaszają takie wykazy do ZUS. Ponadto to oni będą ponosić częściowo koszty emerytur pomostowych.
Dodatkowo zapominamy przecież, że emerytury pomostowe dotyczą osób, które pracowały w tych warunkach przed 1999 rokiem. Młodsi nie mają już prawa do wcześniejszych emerytur. Wciąż jeszcze nawet nie próbowaliśmy się zmierzyć z problemem przekwalifikowań dla ludzi w średnim wieku pracujących w warunkach szczególnych, tak by mogli w przyszłości płynnie zmieniać swoje profesje, a tzw. wielozawodowość gwarantująca elastyczność zatrudnienia jest wymogiem sprawnych rynków pracy.
Więcej Rzeczpospolita.