Przedsiębiorcy niechętnie występują o wykładnię niezrozumiałych dla siebie przepisów. Wolą przystępniejsze i szybsze rozwiązania, bo czas oczekiwania na interpretację jest zbyt długi
Jak donosi Rzeczpospolita, od stycznia do 25 lipca tego roku do ZUS wpłynęło tylko 490 wniosków o wydanie pisemnej interpretacji.
Zainteresowanie uzyskaniem pisemnej interpretacji od chwili, gdy jest to możliwe, czyli od blisko trzech lat, nie jest duże. – Od 1 stycznia 2009 r. do 30 czerwca 2010 r. wpłynęło 1345 wniosków – podaje Wojciech Andrusiewicz z biura prasowego centrali ZUS.
Wyjaśnienia przedsiębiorcy mogą uzyskać w formie pisemnej albo po prostu zadzwonić do ZUS.
Na pisemną interpretację czeka się miesiąc. Ma ona jednak ten plus, że – choć nie wiąże przedsiębiorcy – jeśli już zastosuje się on do wykładni, to w razie ewentualnych późniejszych zastrzeżeń ZUS nie poniesie negatywnych konsekwencji.
O interpretacje pytają też kancelarie prawne i biura rachunkowe. Jeśli proszą o opinię dla klienta, muszą mieć pełnomocnictwo. Jeśli o interpretację występuje sam przedsiębiorca, to może mieć trudności ze zrozumieniem odpowiedzi.
Problemem bywa też sama odpowiedź ZUS. Interpretacje różnych oddziałów czasem różnią się od siebie.
– Parę lat temu wysłałam pismo do dwóch oddziałów ZUS z tym samym zapytaniem. Dostałam całkiem różne odpowiedzi. Wysłałam je do trzeciego oddziału, by podjął ostateczną decyzję – wyznaje Joanna Borak z Ródl & Partner. Dlatego firmy w rozliczeniach z ZUS często wolą się opierać na wcześniejszych wynikach kontroli.
Więcej w Rzeczpospolitej z 1 sierpnia 2011 r.