Osoby, którym gminy przedłużyły prawo do świadczeń rodzinnych z uwagi na to, że ich orzeczenia o niepełnosprawności zachowały ważność na czas epidemii, coraz częściej dysponują już nowym dokumentem potwierdzającym dysfunkcję zdrowotną. Problem w tym, że często tego nie zgłaszają – donosi Dziennik Gazeta Prawna.

Podstawowym wymogiem, który trzeba spełniać przy pobieraniu świadczeń związanych z niepełnosprawnością, takich jak zasiłek czy świadczenie pielęgnacyjne, jest posiadanie odpowiedniego orzeczenia. Co do zasady są one przyznawane na okres ich ważności (nie jest on jednolity) i gdy się kończy, konieczne jest uzyskanie kolejnego dokumentu, który pozwoli kontynuować otrzymywanie świadczeń. Jednak po wybuchu epidemii COVID-19 pojawiły się liczne ograniczenia, które wpływały na funkcjonowanie m.in. powiatowych zespołów ds. orzekania o niepełnosprawności. Dlatego w art. 15h tzw. specustawy covidowej z 2 marca 2020 r. (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2095 ze zm.) znalazł się przepis, który zakłada, że orzeczenia, których ważność upłynęła w ciągu 90 dni przed jej wejściem w życie i złożony został wniosek o nowy dokument, oraz te, które wygasały po dniu jej wejścia w życie, zachowują ważność w terminie do 60 dni od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii (ale nie dłużej niż do dnia wydania nowego orzeczenia). Na tej podstawie gminy z urzędu przedłużały prawo do świadczeń rodzinnych.

Po dwóch latach obowiązywania art. 15h ich zdaniem nadszedł już czas, żeby uchylić tej przepis, bo nie ma już żadnych trudności z uzyskaniem nowego orzeczenia. Zresztą coraz więcej osób posiada aktualny dokument, ale jak się okazuje, nie przekazuje takiej informacji (zapomina o tym obowiązku albo robi to świadomie).

Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej z 9 marca 2022 r., autor: Michalina Topolewska, oprac.: GR