Więźnia zatrudnię od zaraz…

Rzeczpospolita , autor: Iwona Trusewicz , oprac.: GR

maj 8, 2007

W ostatnich miesiącach nastąpił gwałtowny wzrost popytu na pracą więźniów. Opustoszały areszty i półotwarte więzienia, bo osadzeni pracują.

– Od ponad 30 lat zatrudniam więźniów, ale takiej sytuacji nie pamiętam. Przez lata jako jedyni braliśmy skazanych do pracy u siebie. Teraz konkurencja wśród pracodawców jest ogromna i aż boję się myśleć, co by to było.gdyby nam areszt odmówił – przyznaje Tadeusz Stępniewski, wiceprezes Przedsiębiorstwa Utrzymania Dróg i Zieleni sp. z o.o. z Olsztyna. Firma zatrudnia więźniów przy pracach porządkowych i drogowych. Przez cały rok jest to grupa 30 mężczyzn. Teraz przedsiębiorstwo chętnie widziałoby u siebie i 100 skazanych.

-Ich wydajność jest niższa aniżeli etatowych pracowników, ale też koszty, jakie ponosimy, niewspółmierne. Więzień dostaje 468 zł brutto miesięcznie, a do tej samej pracy nie znajdę w Olsztynie chętnego za mniej niż 2000 zł – dodaje Stępniewski.

Boom na pracowników z więzienia widać w statystyce. Rok temu na początku kwietnia u kontrahentów zewnętrznych pracowało w Polsce 1664 skazanych, a dziś prawie cztery razy tyle. – Bardzo nas to cieszy, bo możliwość pracy jest najlepszym sposobem resocjalizacji skazanego. Z drugiej strony martwimy się, że nie możemy do niej kierować więcej osób, bo po prostu tylu nie mamy- mówi Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej.

W Polsce w więzieniach przebywa 91 tys. ludzi, z tego ponad 76 tys. to osoby skazane. Pracujących odpłatnie jest prawie 19 tys., w tym w firmach zewnętrznych ok. 5 tys.

Pracować na zewnątrz mogą tylko więźniowie młodociani i dorośli skazani po raz pierwszy, przebywający w zakładach otwartych i półotwartych. Więźniowie z zakładów zamkniętych pracuj ą tylko na terenie więzienia.

– Od początku roku mamy szczególną sytuację. Do pracy na zewnątrz wychodzi kilkunastu skazanych, bo tylko tyłu ma prawo, ale pracodawcy zgłaszają się codziennie, pytają o możliwość zatrudnienia więźniów – mówi Andrzej Bartkiewicz, dyrektor Zakładu Karnego w Barczewie, w którym wyroki odsiaduje 900 mężczyzn. Ponad 200 pracuje na terenie więzienia, a 160 uczestniczy w więziennych kursach zawodowych. Zainteresowanie kursami, jak twierdzi dyrektor, jest ogromne, bo kształci się tam malarzy, dekarzy glazurników, brukarzy, zawody bardzo dziś poszukiwane na rynku pracy. – Jesteśmy bardzo przychylni pracodawcom, bo zależy nam, by nasi osadzeni pracowali. Dlatego bierzemy na siebie przeprowadzenie wymaganych kodeksem pracy badań lekarskich, wstępne szkolenie BHP, posiłki czy wypłaty zarobków – wylicza Andrzej Kędzierski, wicedyrektor ZK w Barczewie.

5 tys. więźniów pracuje w firmach poza murami zakładów karnych. To prawie cztery razy tyle, co rok temu.

Więcej Rzeczpospolita.