Komitet ds. Europejskich przyjął w formule obiegowej projekt ustawy mającej stopniowo zrównywać płacę minimalną z zasadniczą. Mimo to protokół rozbieżności do proponowanych przepisów ciągnie się jak rzeka – czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Nowa ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę będzie etapami odchudzać płacę minimalną. Od 2026 r. wykluczeniu z niej mają podlegać dodatki funkcyjne, od 2027 r. inne dodatki, a od 2028 r. premie i nagrody. Zdaniem ekspertów oznacza to właściwie postawienie znaku równości między wynagrodzeniem podstawowym pracownika a pensją minimalną, co ostatnio potwierdziła w wypowiedziach medialnych Agnieszka-Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Komitet ds. Europejskich również rekomendował Stałemu Komitetowi Rady Ministrów akceptację projektu wraz z projektem rozbieżności.

Minister infrastruktury z uporem maniaka piętnuje opisane rozwiązanie stopniowego okrajania pensji zasadniczej. „Bez wątpienia wzrosną koszty prowadzenia działalności w polskich przedsiębiorstwach transportu drogowego, co w konsekwencji spowoduje dalsze pogorszenie trudnej sytuacji finansowej, w jakiej obecnie znajduje się ta branża” – czytamy w jego uwagach. Domaga się zostawienia definicji pensji minimalnej w dotychczasowym kształcie, zaznaczając, że takich zmian nie wymaga przecież dyrektywa 2022/2041.

Według ministra rozwoju i technologii, który też dorzuca swoje trzy grosze, tak głęboką reformę powinny poprzedzać badania wpływu proponowanych zmian na konkurencyjność gospodarki oraz małą i średnią przedsiębiorczość. Wskazany resort podnosi również przez cały czas potrzebę zmodyfikowania użytej w projekcie definicji terminowych krajowych poziomów produktywności tak, by uwzględniały również miarę nakładów pracy, a nie tylko okresów zatrudnienia. Ten wskaźnik ma posłużyć do wyznaczania wysokości płacy minimalnej i jej weryfikacji.

Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej z 8 maja 2025 r., autor: Renata Majewska, oprac.: GR