Byłam zatrudniona na czas określony od 1 czerwca 2010 do 31 maja 2011. W maju miałam poważną operację ortopedyczną, dlatego od 16 dnia tego miesiąca przebywałam na zwolnieniu lekarskim. W czerwcu dowiedziałam się, że jestem w trzecim miesiącu ciąży. Nieprzerwanie od dnia operacji korzystam ze zwolnień lekarskich, za które po wygaśnięciu umowy o pracę płaci mi ZUS. Termin porodu został wyznaczony na 13 stycznia 2012. Czy po urodzeniu dziecka otrzymam zasiłek macierzyński albo nadal będę mogła korzystać ze zwolnień lekarskich (czeka mnie kolejna operacja, która była przesunięta na okres po porodzie)? – pyta czytelniczka Rzeczpospolitej.

Dzień upływu trzeciego miesiąca ciąży oblicza się w równej miary miesiącach księżycowych tj. 28 dni.
Czytelniczka w dniu wygaśnięcia umowy o pracę, tj. 31 maja 2011, była co najwyżej na początku trzeciego miesiąca ciąży. Dlatego pracodawca nie musiał przedłużyć zawartej z nią umowy o pracę do dnia porodu.
Dodatkowo przeszła poważną operację, która wykluczyła ją z pracy zawodowej jeszcze w trakcie umowy.

W dniu zachorowania miała prawie roczny staż pracy w zakładzie. Dlatego od 15 maja uzyskała prawo do wynagrodzenia chorobowego ze środków pracodawcy. Świadczenie to przysługuje w wymiarze 33 dni w roku kalendarzowym, ale tylko w czasie trwania zatrudnienia. Zatem pracownica otrzymała je za okres 16 dni, tj. do ostatniego dnia pracy. Od następnego dnia wypłatę zasiłku chorobowego podjął ZUS.

W trakcie tej choroby dowiedziała się, że jest w ciąży. Udokumentowanie tego faktu daje jej prawo do zasiłku chorobowego w wysokości 100 proc. podstawy oraz do dłuższego 270-dniowego okresu zasiłkowego.
Tak stanowi art 8 i art. 11 ust. 2 ustawy z 25 czerwca 1999 o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (tekst jedn. DzU z 2010 r. nr 77, poz.512 ze zm).
Nawet jeśli zmieni czy zmieniła się choroba, z powodu której kobieta przebywa na zwolnieniu lekarskim, nie uzyskała ona prawa do nowego, 270-dniowego okresu zasiłkowego liczonego od dnia zajścia w ciążę. Do tego okresu ZUS wliczy wszystkie dni nieprzerwanej niezdolności do pracy, bez względu na ich przyczynę. Z matematycznego wyliczenia wynika więc, że chora może korzystać z zasiłku chorobowego maksymalnie do 9 lutego 2012. Z opinii lekarza wynika jednak, że wcześniej urodzi dziecko. Niestety, nie uzyska prawa do zasiłku macierzyńskiego. Miałaby prawo do tego świadczenia tylko wtedy, gdyby urodziła dziecko w okresie ubezpieczenia chorobowego.
Według opinii lekarza prowadzącego leczenie jej stan zdrowia nie poprawi się w najbliższym czasie, bo dopiero po porodzie planowana jest kolejna operacja, która ma przywrócić jej zdolność do pracy. Potem jeszcze trwać będzie rekonwalescencja po zabiegu.

Co jednak jest tu najbardziej istotne, to że jeśli poród nastąpi w planowanym terminie, od dnia urodzenia dziecka pracownica nie będzie już miała prawa do 270-dniowego okresu zasiłkowego. Nie będzie już bowiem w ciąży. A ponieważ do tego dnia wykorzysta już 242 dni okresu zasiłkowego, to oznacza, że wyczerpała już przysługujące jej prawo do zasiłku chorobowego.
Ważne jest zatem, by już teraz czytelniczka złożyła w ZUS wniosek o przyznanie świadczenia rehabilitacyjnego. Jest to forma przedłużenia zasiłku chorobowego, w sytuacji gdy okaże się, że okres wypłaty chorobówki był zbyt krótki, by odzyskać zdolność do pracy.

Warunkiem nabycia prawa do tego świadczenia nie jest przedłożenie zwolnienia lekarskiego o dalszej niezdolności do pracy ZLA, tak jak w przypadku zasiłku chorobowego. Tutaj konieczne jest uzyskanie pozytywnej opinii lekarza orzecznika ZUS co do rokowań odzyskania pełnej sprawności organizmu w okresie rehabilitacji, nie dłuższym niż 12 następnych miesięcy. Nie oznacza to, że stając raz na badaniu u orzecznika, podejmuje on decyzję o przyznaniu świadczenia na 12 miesięcy albo wcale. Może on bowiem orzec o tym uprawnieniu kilkakrotnie na okresy krótsze. Jeżeli po jednym badaniu dana osoba wymaga dalszego leczenia lub rehabilitacji, może ubiegać się o przedłużenie świadczenia rehabilitacyjnego aż do wykorzystania 12 miesięcy.

Więcej w Rzeczpospolitej z 20 grudnia 2011 r.