Reforma pełna wątpliwości…

Rzeczpospolita , autor: Elżbieta Glapiak , oprac.: GR

maj 18, 2007

Reforma finansów publicznych, którą chce przeprowadzić wicepremier Zyta Gilowska, spowoduje ogromne zamieszanie i lawinę zmian w ustawach. Zdaniem ekonomistów oszczędności pojawią się nieprędko

Zyta Gilowska zamierza w przyszłym roku zlikwidować zakłady budżetowe, gospodarstwa pomocnicze oraz część funduszy. Agencje rządowe mają się stać agencjami wykonawczymi, ZUS i KRUS będą finansowane bezpośrednio z budżetu,a Bank Gospodarstwa Krajowego stanie się państwowym bankiem prowadzącym działalność ko -inercyjną. Jeszcze miesiąc temu minister finansów zapewniała, że w ciągu dwóch, trzech lat proponowane zmiany przyniosą około 10 miliardów złotych oszczędności. Teraz już o tym nie wspomina. Nie mówi też o kosztach, a te zapewne będą kolosalne.

Koszty i bałagan

– Nie da się bezkosztowo przeprowadzić tak wielu zmian – wyjaśnia Irena Ożóg, była wiceminister finansów. – W dodatku konieczne będą liczne zmiany w innych ustawach, bo inaczej reforma będzie bardzo utrudniona albo wręcz niemożliwa do przeprowadzenia.

Dotyczy to chociażby zmian, jakie mają nastąpić w finansowaniu budowy dróg i autostrad w Polsce czy funkcjonowania instytucji rządowych – wylicza Irena Ożóg.

Obawy ma też profesor Marek Góra z warszawskiej SGH. – W zamyśle ta ustawa ma uprościć finanse w Polsce, ale gąszcz nowych przepisów może przynieść efekt zupełnie odwrotny – wyjaśnia ekonomista.

Zlikwidować twory

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa jednak, że zmiany są potrzebne. – Lektura ustawy jeży włos na głowie. Chyba nikt, nawet sam minister finansów, nie zdawał sobie sprawy, ile różnych funduszy działa w tym kraju – mówi ekonomista. – Trzeba je zlikwidować, ponieważ istnienie tych tworów niczemu nie służy. Skupiają one ogromne publiczne pieniądze, które krążą własnymi drogami poza kontrolą ministra finansów.

Zdaniem Jankowiaka fundusze mają obecnie jeden cel – wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy z budżetu państwa. Nie robią tego po to, aby realizować zadania, ale inwestować je i uzyskiwać dochody. Z nich z kolei finansują własne cele. – Starają się jednak realizować jak najmniej stawianych przed nimi zadań, aby mieć kapitał, którym mogą obracać – wyjaśnia ekonomista. To min. jest powód, dla którego w Polsce buduje się tak mało dróg.

Bank z ograniczonymi możliwościami

Zmiany związane z likwidacją funduszy dotkną w bardzo dużym stopniu Bank Gospodarstwa Krajowego. Ekonomiści zastanawiają się, czy rola, którą wyznacza mu ustawa, jest właściwa. – To będzie jeszcze jeden bank komercyjny, w dodatku z ograniczonymi możliwościami konkurowania z innymi dużymi bankami działającymi na naszym rynku – uważa Elżbieta Chojna-Duch z Uniwersytetu Warszawskiego.

Poza tym, jak zwracają uwagę eksperci, zamiana np. Krajowego Funduszu Mieszkaniowego lub Krajowego Funduszu Drogowego w fundusze celowe może spowodować, że będą one mniej elastyczne. Fundusze takie wchodzą bowiem do ustawy budżetowej i o zmianie przeznaczenia środków w nich zgromadzonych może decydować wyłącznie Komisja Finansów Publicznych. Teraz pozostają one w dyspozycji rządu. Co więcej, do Krajowego Funduszu Mieszkaniowego podłączone są rachunki kredytowe, dlatego jego likwidacja nie będzie prosta.

Więcej Rzeczpospolita.