Emerytalne być albo nie być…

Gazeta Wyborcza , autor: Leszek Kostrzewski , oprac.: GR

maj 21, 2007

Polacy nie chcą pracować do pełnego wieku emerytalnego – 60 lat (kobiety) i 65 lat (mężczyźni). Co roku na wcześniejszą emeryturę odchodzi aż 80 tys. rodaków. Na zwykłą" tylko 20 tys. Nic więc dziwnego, że tylko połowa Polaków w wieku produkcyjnym jest aktywna zawodowo – to jeden z najgorszych wyników w UE.

Do tego dochodzą koszty Co roku na wcześniejsze emerytury budżet wydaje 15 mld zł. Politycy ekonomiści, eksperci rynku pracy w 1998 r. doszli do wniosku, że dłużej takiego stanu utrzymać się nie da, i wprowadzili reformę emerytalną. Miała ona skrócić listę zawodów uprawnionych do wcześniejszej emerytury i dzięki temu przynieść oszczędności.

Realizujący reformę rząd Jerzego Buzka założył jednak, że do końca 2 007 r. – ze względu na prawa nabyte – będzie można odchodzić na emeryturę na starych zasadach. Od 1 stycznia 2008 r. do emerytalnych przywilejów prawo mieli mieć już nieliczni.

Problem w tym, że ówczesny rząd AWS nie opracował nowej, zmniejszonej listy zawodów. Nie zrobiły tego też kolejne rządy.

O ile jednak poprzednie rządy mogły opracowywanie listy odwlekać -bo rok 2008 był daleko – o tyle obecna ekipa wyjścia nie ma. Na przygotowanie zmian pozostało jej pół roku.

Resort pracy jest za, a nawet przeciw

Za wcześniejsze emerytury odpowiada resort pracy, który obecnie jest pod kontrolą Samoobrony.

Czy obcinanie przywilejów, które nie udało się byłym ministrom pracy – z AWS Longinowi Komołowskiemu, z SLD Jerzemu Hausnerowi czy z PiS Krzysztofowi Michałkiewiczowi – uda się populistycznej partii Andrzeja Leppera.

Po wypowiedziach szefowej resortu Anny Kalaty trudno się zorientować, czy chce reformy czy nie.

Szefowa resortu, która za publiczne pieniądze kształciła się u speców od wizerunku, ze spokojem zaprzecza temu, co mówiła wcześniej, później wraca do wersji pierwotnej i znów ją podważa:

grudzień 2006: ci, co do tej pory mieli przywileje, utrzymają je; styczeń 2007: cięcia są konieczne; marzec 2007: nikomu nic nie odbierzemy; maj 2007: ograniczenia będą.

Więcej Gazeta Wyborcza.