Prowadzący działalność bez szans na świadczenie

Rzeczpospolita (2012-08-23), autor: Mateusz Rzemek , oprac.: GR

sie 23, 2012

By zyskać 938 zł miesięcznie z ZUS, przedsiębiorca musi najpierw zapłacić 50 tys. zł.

Z informacji jakie uzyskała Rzeczpospolita, w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, tylko w pierwszej połowie tego roku ponad 7 tys. kobiet w wieku 56-59 lat i mężczyzn w wieku 61-64 lata złożyło wniosek o wykreślenie swojej działalności z rejestru. Większość z nich ma wymagany przez ustawę o świadczeniach przedemerytalnych 20-letni staż pracy dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn i prowadziła firmę przez ostatnie dwa lata. Praktycznie nikt nie zdecydował się na złożenie wniosku o przyznanie tego świadczenia.

Osoby prowadzące działalność gospodarczą nie mają bowiem jak skorzystać z tego przywileju. Zgodnie z art. 1 ust. 3 ustawy mogą starać się o przyznanie tego świadczenia tylko wtedy, gdy sąd ogłosi upadłość ich firmy.
Przeprowadzenie upadłości kosztuje średnio ok. 50-60 tys. zł.

Na tę kwotę składają się wydatki na wynagrodzenie syndyka, wynajem biura i księgowego, który przejmuje prowadzenie ksiąg rachunkowych firmy. Syndyk ma także obowiązek sfinansować obwieszczenia w prasie czy monitorze gospodarczym informujące o toczącym się postępowaniu upadłościowym i wzywające wierzycieli przedsiębiorcy do zgłaszania swoich roszczeń. Przepisy traktują bowiem go tak samo jak wielką firmę z wielomilionowym majątkiem.

Jeśli się okaże, że osoby prowadzącej działalność gospodarczą nie stać na przeprowadzenie postępowania upadłościowego, sąd je umorzy. Zainteresowany straci wtedy także prawo do świadczenia przedemerytalnego.
Jak łatwo obliczyć, osobie prowadzącej działalność gospodarczą zgłaszanie wniosku o wykreślenie działalności z rejestru po prostu się nie opłaca. Świadczenie przedemerytalne wynosi bowiem obecnie niewiele ponad 938 zł brutto miesięcznie. Uprawniony musiałby pobierać je ponad pięć lat, aby zrekompensować wydatki na postępowanie upadłościowe. Zgodnie z przepisami nie jest to jednak możliwe, ponieważ świadczenie to przysługuje maksymalnie przez cztery lata.

Więcej w Rzeczpospolitej z 21 sierpnia 2012 r.