Po zmianie tytułu z wychowawczego na macierzyński inne będą jedynie rozliczenia z ZUS. Sprawa się skomplikuje, gdy ciężarna zechce wrócić na etat, aby uzyskać świadczenie chorobowe – czytamy w Rzeczpospolitej.
Jeżeli pracownica urodzi kolejne dziecko w trakcie urlopu wychowawczego, to uzyska prawo do zasiłku macierzyńskiego i tym samym będzie miała inny tytuł do ubezpieczeń społecznych. To oznacza, że płatnik musi przestać rozliczać za nią składki z wychowawczego, a zacząć z tytułu pobierania zasiłku macierzyńskiego.
Jeżeli taką osobę łączą dwa angaże pracownicze i pobiera w związku z tym dwa zasiłki macierzyńskie, to z tytułu otrzymywania każdego z nich będzie objęta obowiązkowymi ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi (tutaj nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, ale prawo do bezpłatnej opieki lekarskiej przysługuje przez cały okres pobierania zasiłku). Obaj pracodawcy zaprzestają w takiej sytuacji rozliczania składek z wychowawczego do czasu wykorzystania zasiłku macierzyńskiego. Później oboje muszą wrócić do naliczania składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe z rodzicielskiego, a jeden z nich (wskazany przez ubezpieczoną) również składki zdrowotnej.
Jeśli kobieta na wychowawczym ponownie zajdzie w ciążę, często decyduje się na przerwanie urlopu rodzicielskiego i powrót do pracy. Zwykle niestety tylko po to, by w terminie przyjścia do pracy przedstawić zwolnienie lekarskie, które kontynuuje do dnia porodu. W ten sposób zapewnia sobie prawo do świadczeń pieniężnych za czas niezdolności do pracy (wynagrodzenia chorobowego i zasiłku). Po urodzeniu dziecka i wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego ma jeszcze urlop wypoczynkowy.
Z punktu widzenia pracownicy to najkorzystniejsze rozwiązanie. Gdyby nie przerwała urlopu wychowawczego, to nie otrzymywałaby pieniędzy przed porodem. Ponadto zasiłek macierzyński przysługiwałby jej o dwa tygodnie krócej. Nie miałaby też prawa do urlopu wypoczynkowego. Taka praktyka jest jednak niekiedy kwestionowana przez pracodawców oraz przez ZUS, który jest płatnikiem powyższych zasiłków. Podważają oni zasadność i skuteczność rezygnacji z urlopu wychowawczego w sytuacji, kiedy kobieta nie jest zdolna do świadczenia pracy i jak się wydaje przerywa urlop wyłącznie w celu uzyskania świadczeń z ubezpieczenia społecznego.
Celem rezygnacji z urlopu wychowawczego przez pracownicę w świetle przepisów kodeksu pracy jest bowiem powrót do wykonywania obowiązków służbowych. Trudno jest sformułować ogólną zasadę, czy przerwanie urlopu jest w takiej sytuacji skuteczne. Niewątpliwie każdy przypadek powinien podlegać indywidualnej ocenie, a w razie sporu – właściwy do jego ostatecznego rozstrzygnięcia jest sąd pracy. W praktyce zresztą takie sprawy najczęściej znajdują swój finał w sądach przede wszystkim w sytuacji, gdy ZUS odmawia kobiecie wypłaty świadczeń.
Inaczej jest natomiast w sytuacji, gdy pracownica podejmuje się pracy już po urodzeniu dziecka i uzyskaniu prawa do zasiłku macierzyńskiego. Jeśli ma siły i ochotę na to, by pracować, nikt jej tego nie zabroni.
Dla pracodawcy niczego to nie zmienia. Nadal musi on rozliczać składki emerytalno-rentowe od zasiłku macierzyńskiego. Dla kobiety korzystne jest jednak to, że aktywność zawodową którą podejmie w tym czasie, zwolniona jest z obowiązku opłacania składek społecznych (obowiązkowa jest jedynie zdrowotna).
Więcej w Rzeczpospolitej z 30 sierpnia 2012 r.