Im więcej podatków, tym mniej dzieci…

Rzeczpospolita , autor: Konrad Rajca , oprac.: GR

cze 1, 2007

Niski przyrost naturalny w Europie wynika wyłącznie z przyczyn kulturowych Może właśnie z tego, że Europejczycy nie traktują dzieci jak inwestycji.

Przez wieki dzieci były dla ludzi polisą ubezpieczeniową na starość. W wieku XX politykom udało się przekonać ludzi, że o ich starość lepiej zatroszczy się państwo. Ale państwo może się zatroszczyć tylko dzięki temu, co bierze od podatników. No a podatnicy, którzy będą płacić podatki, jak my będziemy starzy, to nasze dzieci. Koło się zamyka, tylko w sposób odpersonifikowany".

Niski przyrost naturalny w Europie może być efektem niewiary Europejczyków w przyszłość Jest to raczej wyraz lenistwa. Jeśli nasza starość ma zależeć od polityków i państwa, wystarczy uczynić właściwy użytek z kartki wyborczej. Po co mamy się męczyć wychowywaniem dużej liczby dzieci Jedno, góra dwoje wystarczy. Europejczykom nie chce się płodzić dzieci .

Liczby pokazują, że nie. W żadnym kraju europejskim przyrost naturalny na obecnym poziomie nie gwarantuje odnawialności pokoleń. Jak poprzez decyzje gospodarcze zwiększyć przyrost naturalny Trzeba powiedzieć ludziom prawdę: dostaną w przyszłości niskie emerytury, takie, które pozwolą im przeżyć, a jak chcą więcej, to niech się martwią sami – płodzą dzieci i oszczędzają. Ale za to trzeba obniżyć koszty pracy, żeby młodzi ludzie mieli na wychowywanie tych dzieci i na oszczędzanie. Dziś młody człowiek, którzy chce założyć rodzinę, otrzymuje netto 2000 złotych. Jego pracodawcę kosztuje ponad 3600 złotych. Polityka prorodzinna to populizm i zwiększanie socjalizmu.

Państwo najpierw zniechęca ludzi do płodzenia dzieci, obiecując im świetlaną przyszłość niezależnie od tego, ile zrobią dzieci, i odbierając im połowę dochodu potrzebnego na ich wychowanie, a potem udziela ulg i daje zapomogi, żeby jednak dzieci robili Istna paranoja! No tak, ale aby to zmienić, potrzebna jest duża reforma systemowa, a polityka prorodzinna, np. w postaci ulg na dzieci, jest działaniem na rzecz zachęcenia do rodzenia dzieci w obecnym systemie. Czy to jej nie usprawiedliwia .

System jest zły, a my próbujemy go reperować. Zamiast leczyć przyczyny choroby, leczymy objawy. Można pogodzić liberalizm gospodarczy z tzw. polityką prorodzinną Niczego nie trzeba godzić. Robienie dzieci to bardzo przyjemne zajęcie. Nie trzeba tylko ludzi do tego zniechęcać wysokim opodatkowaniem pracy. Podając przykład Francji czy Szwecji, które notują wyższe wskaźniki przyrostu naturalnego, udowadnia się, że większa ingerencja państwa, poprzez np. finansowanie darmowych żłobków czy wysokiego wsparcia finansowego dla kobiet z dziećmi, zwiększa przyrost naturalny. Czy to jedyne rozwiązanie Ten niby wyższy przyrost naturalny we Francji czy w Szwecji i tak jest zbyt niski, żeby Europejczycy nie wymarli. Zresztą we Francji jest on akurat wyższy wśród emigrantów niż rodowitych Francuzów. A darmowych żłobków nie ma nigdzie na świecie. Rodzice, którzy do nich posyłają swoje dzieci, płacą przecież podatki. Niski przyrost naturalny w Polsce nie powinien być impulsem do zmniejszenia udziału państwa w kwestiach emerytalnych .

Państwo nie ucieknie od zobowiązań wobec emerytów. Pacta sunt servanda. Ale emerytury nie muszą być finansowane z opodatkowania pracy. Strumień dochodów budżetowych można ukształtować w lepszy sposób -bardziej wydajny i niezniechęcający do robienia dzieci.

Więcej Rzeczpospolita.