Urzędnik siedzi, chory musi stać

Gazeta Wyborcza , autor: Karolina Kowalska , oprac.: GR

sty 4, 2007

Inwalidzi z całej Warszawy godzinami czekają w kolejce do jedynego Miejskiego Ośrodka Zatrudnienia i Rehabilitacji.

Wczoraj jedna z petentek ze zmęczenia upadla i złamała rękę. Rano kolejka do budynku ośrodka przy Czerniakowskiej 44 wije się aż na chodniku. W środku ludzie ściśnięci są jak sardynki w puszce. Większość stoi za drzwiami. Częściowo sparaliżowani opierają się na kulach Ci ze zwyrodnieniem stawów przestępuj ą z nogi na nogę. Średni czas oczekiwania to dwie godziny. Do jednego pokoju czeka dziennie nawet kilkaset osób. Do miejsca na kilku krzesełkach kolejka przyznaje prawo tylko najstarszym (po osiemdziesiątce) i o kulach Inni mogą przycupnąć na wąskich schodkach. Im później złoży się wniosek tym mniejsze szanse na dofinansowanie obozów rehabilitacyjnych, których cena stanowi wielokrotność renty. Dlatego najwięcej osób przychodzi w pierwszej połowie stycznia. Wczoraj krzesło przyznano panu Mieczysławowi ze schizofrenią reumatoidalną. Dzień wcześniej podobnego szczęścia nie miał pan Kazimierz z częściowym paraliżem całego ciała – półtorej godziny opierał się o ścianę. Urzędników widok chorych nie wzrusza.

Do przyjmowania wniosków wyznaczono dwie dodatkowe urzędniczki, które zajęły stolik na korytarzu. Dziewięć gabinetów zamknięto dla interesantów bo jak twierdzi p o kierownika ośrodka Bożenna Koseska-Mielczarek pracujący w nich ludzie mają inne zadania. Tak wyglądał wczoraj korytarz w Miejskim Ośrodku Zatrudnienia i Rehabilitacji 71-letni Bronisław Żebrowski z Bielan przyzwyczaił się już do takiego traktowania. Traktują nas jak za PRL – macha ręką. Myśli tylko o tym, czy wytrzyma trzygodzinne czekanie przy narastającym bólu kręgosłupa. Martwi się, że z urzędu będzie musiał wracać karetką jak 85 letnia pani Halina z Pragi, która wczoraj po wyjściu z urzędu upadła i złamała rękę.

Złożenie wniosku zajęło mi dwie godziny. Ze zmęczenia zasłabłam i upadłam – mówiła „Gazecie" czekając na przyjazd erki. Powiększyliśmy liczbę stanowisk do trzech dziennie udaje nam się obsłużyć nawet 400 osób .

Trzech urzędników to i tak dużo zwłaszcza że część z nas jest na urlopach – tłumaczy dyrektorka ośrodka Bożenna Koseska-Mielczarek. O braku krzeseł i podjazdu dla wózków w ośrodku wypowiadać się nie chce .

Urzędnicy bronią się, że inwalidzi mogą wnioski przesyłać pocztą, Sęk w tym, że większość o tym nie wie. Już miesiąc temu inwalidzi zgłaszali się po gotowe wnioski ale nikt im nie powiedział, że można je wysłać pocztą .