Fiskus twierdzi, że osoba, która dostała egzemplarze autorskie swojej książki, dodatkowo na tym zarobiła. Powinna więc wykazać przychód – czytamy w Rzeczpospolitej
O interpretację przepisów wystąpiła autorka publikacji o księgowości i podatkach. Od wydawnictwa otrzymuje nieodpłatnie kilka egzemplarzy każdej pozycji. Nie są one przeznaczone do sprzedaży. Zapytała, czy musi je wykazywać jako swój przychód.
Pierwsza odpowiedź była dla autorki korzystna. Izba Skarbowa w Bydgoszczy podkreśliła, że egzemplarze przekazywane są w celu udokumentowania przez wydawcę sposobu wykonania umowy i umożliwienia twórcy nadzoru nad przestrzeganiem jego praw autorskich. Nie stanowią wynagrodzenia, nie powstaje więc przychód (interpretacja nr ITPB1/4511-491/15/AD).
Minister finansów miał jednak inne zdanie. Po pół roku zmienił interpretację i uznał, że autorka musi zapłacić podatek.
Podkreślił, że wiedza zebrana w książce jest faktycznym dobrem nabywanym w zamian za jej cenę. Papierowa forma książki jest środkiem przekazu. Zapoznanie się z wiedzą autorki nie byłoby możliwe bez wykorzystania tej formy przekazu. Te dwa elementy składają się na książkę. I to, że wiedza była już wcześniej w posiadaniu autorki, nie oznacza, że egzemplarze nie mają żadnej wartości ekonomicznej.
Minister finansów dodał, że autorka może swobodnie dysponować książkami. Na przykład przekazać znajomym czy rodzinie. Gdyby ich nie dostała, musiałaby je kupić, czyli ponieść konkretny wydatek. Świadczenie od wydawcy pozwoliło zatem na jego zaoszczędzenie.
Reasumując, przyjmując egzemplarze, autorka nabyła nie tyle posiadaną przez siebie wiedzę, ile materialny utwór oferowany na rynku, który przedstawia obiektywną wartość ekonomiczną w postaci ceny książki. Z tego tytułu ma przychód, który należy opodatkować (interpretacja nr DD3.8222.2.451.2015.IMD).
Więcej w Rzeczpospolitej z 2 marca 2016 r.