Od 1 stycznia 2016 r. zmienione w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych zasady obliczania i płacenia przez przedsiębiorców składek od kilku zleceń spędziły już sen z powiek niejednej księgowej. Zdaniem ZUS przedsiębiorca powinien na bieżąco śledzić, ile zarobił w innych firmach zatrudniony u niego zleceniobiorca. Nie wystarczy przy tym wiedza, na jaką kwotę opiewa umowa. – czytamy w Rzeczpospolitej
Z wyjaśnień do nowych przepisów przygotowanych przez ZUS wynika, że kluczowa jest także data zapłaty. Gdy więc inna firma spóźni się choć jeden dzień z zapłatą wynagrodzenia przewidzianego w zleceniu, zleceniodawca, który do tej pory był zwolniony z odprowadzania składek od swojej umowy, nagle musi zapłacić należności na ubezpieczenia społeczne. Pół biedy, gdy zatrudnia jednego zleceniobiorcę. Ale jeśli jest ich więcej, nie ma szans przypilnować zarobków wszystkich takich osób. Przedsiębiorcom grozi wtedy zapłata zaległych składek razem z odsetkami. ZUS ma pięć lat na sprawdzenie tych rozliczeń i ściągnięcie należności.
Przy wydawaniu tych wytycznych ZUS nie wziął jednak pod uwagę ważnego wyroku Sądu Najwyższego z 2 sierpnia 2012 r. (II UK 31/12). Co prawda zapadł on jeszcze przed nowelizacją, ale odnosi się do podstawowych zasad rozliczania składek za dany miesiąc, jeśli wypłata ze zlecenia nastąpiła z opóźnieniem. Sprawa dotyczyła osoby prowadzącej działalność gospodarczą, która jednocześnie była zatrudniona na zlecenie. Wynagrodzenie wpisane do tej umowy było na tyle wysokie, że bizneswoman nie musiała w tym czasie płacić składek z działalności. Po kontroli ZUS zażądał składek za ten okres, bo faktyczne wypłaty były niższe. Dla ZUS nie miało wtedy znaczenia, że wynikały one z opóźnień zleceniodawcy. ZUS uznał, że prowadząca działalność powinna była opłacać składki z biznesu, a nie ze zlecenia. Sędziowie mieli jednak inne zdanie w tej sprawie. Stwierdzili, że prowadzący działalność gospodarczą nie powinien ponosić negatywnych konsekwencji powstałych w wyniku opóźnienia zleceniodawcy w wypłatach.
To orzeczenie jak ulał pasuje do zmienionych przepisów. Również obecnie zleceniobiorca nie ma wpływu na to, kiedy faktycznie otrzyma wynagrodzenie za swoją umowę. Zazwyczaj takie kontrakty przewidują, że zapłata nastąpi w ciągu siedmiu lub 14 dni od wystawienia faktury. Jeśli zleceniobiorca wystawił rachunek w połowie marca, wynagrodzenie z umowy może dostać zarówno 31 marca, jak i 1 kwietnia. Data zapłaty ma znaczenie dla innych przedsiębiorców, którzy w wyniku spóźnienia będą musieli płacić składki, a normalnie by ich nie zapłacili.
Co ważne, orzeczenie SN z 2012 r. kilkakrotnie później wykorzystywały sądy apelacyjne przy rozstrzyganiu podobnych spraw. Tak było w wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 8 stycznia 2014 r. (III AUa 1238/13). Zajął się sprawą przedsiębiorcy współpracującego z jednym z ministerstw, które raz – w grudniu – wypłacało mu zlecenie w innym terminie niż w pozostałej części roku. Podobnie stwierdził też SA w Gdańsku w wyroku z 23 kwietnia 2014 r. (III AUa 1419/13), analizując przypadek zaniżenia wynagrodzenia w wyniku błędu księgowego.
Skoro sądy przyjmowały dotychczas, że nie jest ważna data zapłaty, ale wartość umowy, także ZUS powinien tak interpretować nowe przepisy.
Najprostszym sposobem zmiany zasad stosowania nowych regulacji jest wystąpienie przez przedsiębiorcę z wnioskiem o interpretację dotyczącą terminów zapłaty wynagrodzenia ze zleceń. Gdy będzie ona niezgodna z dotychczasowym orzecznictwem w podobnych sprawach, warto odwołać się do sądu powszechnego. Dzięki temu sprawdzi się, czy możliwa jest interpretacja obecnych przepisów na korzyść biznesmenów.
Więcej w Rzeczpospolitej z 1 kwietnia 2016 r.