W Sejmie zapanował kryzys. Ciągłe przerwy, połajanki, okrzyki z sali, spory proceduralne. Wczoraj obraz chaosu pogłębiały jeszcze protestujące na Wiejskiej pielęgniarki i spora grupa Polaków ze Wschodu domagająca się uchwalenia przez parlament Karty Polaka. Ale zanim dojdzie
do samorozwiązania Sejmu lub dymisji rządu, politycy chcą przyjąć ustawy niezbędne dla różnych grup obywateli. I co może wydać się zaskakujące, Sejm naprawdę pracuje. Prowadzone są merytoryczne debaty, odbywają się głosowania.
Przyjmowane są kolejne ustawy. Czasem okazuje się, że projekty ustaw, które nie mogły przez pół roku doczekać się pierwszego czytania, teraz trafiają pod obrady w ekspresowym tempie. W zamęcie przedwyborczych swarów niełatwo przebijają się informacje o przyjęciu ustawy o telepracy, na rzecz której kampanię poparcia prowadził Dziennik", czy o udziale Polski w systemie Schengen. Albo o zmianie ustawy o systemie oświaty, która pozwala na organizowanie miniprzedszkoli. Posłowie mieli wczoraj dobre wiadomości dla protestujących pielęgniarek – zmienili ustawę o zawodach pielęgniarki i położnej. Ale i dla Polaków ze Wschodu, bo długo oczekiwana Karta Polaka zostanie uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu
Za nowymi przepisami zagłosowali wczoraj posłowie wszystkich klubów
Projekt ustawy o telepracy przeszedł przez Sejm jak burza – bez zbędnych postojów i sporów. We wczorajszym głosowaniu przeciw było tylko trzech posłów i to przez pomyłkę. Dzięki nowym przepisom praca w domu stanie się jedną z równoprawnych form zatrudnienia.
Ustawa o telepracy rozwiąże wiele problemów ludziom, którzy chcą pracować, ale z różnych powodów nie mogą przyjeżdżać codziennie do biura. Najbardziej przyda się pracującym matkom, opiekunom starszych, niedołężnych osób czy niepełnosprawnym. Uchwalone wczoraj przepisy mówią, na jakich zasadach pracodawca może zatrudnić pracownika, który z domu, za pośrednictwem telefonu i internetu będzie przesyłał szefowi efekty swojej pracy. – Dla pracujących matek to bardzo ważna ustawa – mówiła zadowolona z głosowania posłanka Beata Mazurek z PiS, sprawozdawczym projektu. – Stawia pracę w domu na równi z pracą w biurze. Dzięki niej wiele kobiet nie będzie musiało wybierać między dziećmi a karierą.
Posłowie docenili wagę tych rozwiązań. Ustawa przebrnęła przez sejmowe ścieżki bez zbędnych ceregieli. – Przed każdym kolejnym etapem wędrówki projektu namawiałam kolegów ze swojego i innych klubów, żeby nie blokowali przepisów poprawkami – tłumaczy Mazurek. Była jedną z nieformalnych opiekunek projektu. Razem z Izabelą Jarugą-Nowacką z SLD i Ewą Kopacz z PO na łamach Dziennika" podpisała oświadczenie, że będzie robić wszystko, żeby tak przydatne kobietom przepisy jak najszybciej pokonały sejmowe procedury.
– Nie oszukujmy się jednak – w promowaniu telepracy większe zasługi ma Dziennik" niż Sejm – dodaje Izabela Ja-ruga-Nowacka.
Więcej Dziennik.