Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych kusi inwalidów nowym programem. Może dofinansować kupno samochodu. Ale tylko niektórym, głównie tym dobrze sytuowanym.
Żeby ubiegać się o dofinansowane w ramach projektu Sprawny dojazd", trzeba najpierw samochód kupić. I to musi być nowy wóz. Z salonu.
Kogo na to stać
Wyjątkiem są te auta, które zostały przystosowane do jazdy na przykład osób bez nóg. Wtedy może być samochód z komisu, ale nie starszy niż trzyletni.
PFRON może zwrócić: w przypadku samochodu bez dostosowania kwotę do około 16 tys., a z przystosowaniami do około 19 tys. zł.
Tymczasem w Polsce przeciętne renta inwalidzka to około 500 złotych. W większości przypadków orzeka się ją na czas określony. Na przykład na dwa lata. Niepełnosprawni z taką rentą nie są więc partnerami dla banków udzielających kredytów. Pożyczki
nie dostaną. Kto bowiem zaręczy, że za dwa lata na pewno inwalida dalej rentę mieć będzie
Tylko pierwsza grupa
O dofinansowanie mogą się starać tylko te osoby, które mają znaczny stopień niepełnosprawności, czyli dawną pierwszą grupę. Oficjalnie osoby te nie mogą funkcjonować bez opieki osób trzecich. Czy mogą jeździć bez opieki – Sam korzystam z wózka inwalidzkiego i z odpowiednio dostosowanego samochodu też mogę – mówi dyrektor toruńskiego oddziału PFRON, Andrzej Łubkowski. – Gdybym wystąpił o dofinansowanie pewnie bym się kwalifikował.
Będą korekty
Pracują i uczą się jednak głównie osoby z drugą grupą. – Trzeba przynieść głowę pod pachą, żeby dali na komisji starą pierwszą grupę -mówi Karolina, która ma niesprawną lewą nogę i samochód ułatwiłby jej dotarcie do pracy. – Dofinansowania nie dostanę nie ta grupa. Pewnie nigdy nie dorobię się auta.
– To projekt pilotażowy, wiec będą korekty, być może będą zmienione kryteria doboru osób ubiegających się o dofinansowanie – mówi dyrektor Łubkowski.
Trudne wnioski
Utrudnień w korzystaniu z projektu Sprawny dojazd" jest więcej. Projekt ruszył 10 sierpnia. Termin dla osób, które chcą z niego korzystać i kwalifikują się na dopłaty mija 10 września. To bardzo mało czasu, tym bardziej, że dokumentów do wniosku dołączyć trzeba wiele.
– Nabiegałam się od urzędu do urzędu – mówi Ania. – W powiatowym urzędzie w Bydgoszczy jest przedstawiciel PFRON, ale on mnie, bydgoszczanki nie może obsłużyć w tej sprawie. Odesłali mnie do MOPS. Tam powiedzieli, że projekt znają, ale wniosków nie mają.
Ania przez wiele godzin próbowała wejść na stronę PFRON i wydrukować wniosek, ale strona była zablokowana. W końcu poradzono jej w MOPS, żeby pojechała do centrali PFRON w Toruniu – tam na pewno wnioski mają. – Nie mam nogi i dla mnie wyjazdy są sporym problemem. Dałam sobie spokój. I tak nie nazbieram na nowy samochód, żeby potem mi dali część pieniędzy.
– Wnioski powinni mieć pracownicy MOPS. To ich obowiązek, mają je wydrukować i dawać zainteresowanym. Nie rozumiem takiej postawy -komentuje Andrzej Łubkowski.
Więcej Gazeta Pomorska.