Z kim PIS jest solidarne?…

Gazeta Wyborcza , autor: Agata Nowakowska , oprac.: GR

wrz 10, 2007

Nie ma Polski sprawiedliwej i nie ma Polski solidarnej bez sprawiedliwości dla polskiej wsi – mówił Jarosław Kaczyński w Wierzchosławicach na sobotnim Kongresie Wsi Polskiej.

Premier dziwnie rozumie tę sprawiedliwość. Chce utrzymać stan, w którym wszyscy rolnicy – w tym bogacze na kilkuset hektarach – nie płacą podatku dochodowego ani składek zdrowotnych. Opłaca je za nich państwo, a mogłoby te pieniądze wydać np. na wiejską oświatę.

– Nie ma dwóch narodów polskich: wiejskiego i miejskiego – mówił dalej Kaczyński. Czyżby Bogaci rolnicy płacą śmiesznie niskie składki na KRUS. Dlatego do wypłaty rolniczych emerytur aż 95 proc. – kilkanaście miliardów złotych – dokłada państwo. Skąd je ma Na przykład z podatków od biednych emerytów miejskich". Ci podatek dochodowy płacić muszą!

Według premiera w wyborach Polacy będą mieli wybór między PiS a tymi, którzy chcą chronić tych, którzy mieli dotąd przywileje".

Ale to PiS bronił przywilejów emerytalnych górników, to PiS przedłużył emerytalne przywileje dla wielu grup zawodowych, to posłowie PiS forsowali w Sejmie ustawę pozwalającą kopalniom opóźnić spłatę długów wobec ZUS. Za uprzywilejowanych zapłacą wszyscy podatnicy.

Solidarne państwo

PiS wygrał wybory na obietnicach państwa solidarnego, które wyciągnie rękę do Polaków, którym po 1989 r. się nie powiodło, i zmniejszy nierówności między biednymi a bogatymi.

Niewątpliwie w ramach PiS-owskiego solidarnego państwa mieszczą się: becikowe dla najmniej zamożnych (choć jest to rozdawnictwo, anie przemyślana polityka społeczna) i przywrócenie Funduszu Alimentacyjnego.

Rząd podniósł płacę minimalną, tyle że zapłacą za to przedsiębiorcy. No i może to być niedźwiedzia przysługa, bo część pracowników może zostać po prostu zwolniona jako zbyt droga.

W ramach państwa solidarnego mieściłyby się podwyżki dla słabo opłacanych pielęgniarek i lekarzy. Tyle że początkowo miała to być podwyżka jednorazowa. Dyrektorzy szpitali i przychodni potraktowali ją jako dodatek, a nie składnik pensji, bo nie mieli pewności, czy te pieniądze będą też w kolejnych latach.

Pielęgniarki walczyły o podwyżki, rozbijając pod kancelarią premiera białe miasteczko. Pieniądze dla nich się znalazły, dopiero gdy na horyzoncie pojawiły się wybory. Również w przeddzień wyborów premier obiecał podwyżki – 9,3 proc. – dla budżetówki. Ale na te 9,3 proc. składają się podwyżki już przyznane – wynikające z obniżki składki rentowej. Dodatkowej podwyżki jest raptem 1 pkt proc.

Bogaci zyskali więcej

PiS przemilcza to, że na znacznej części pomysłów wicepremier Zyty Gilowskiej – zresztą niezłych dla gospodarki – skorzystali przede wszystkim… zamożni czy wręcz bogaci. Np. zniesienie podatku spadkowego oznacza, że bogate rodziny nie zapłacą podatku od odziedziczonego majątku.

Namniejszych stawkach podatkowych – od 2009 r. – więcej zyskają zamożniejsi, bo aż 8 pkt proc. (zapłacą 32 zamiast 40 proc). Najmniej zarabiający – raptem 1 pkt (zapłacą 18 zamiast 19 proc). Także na obniżeniu składki rentowej skorzystają najbogatsi: bo obniżka składki o 4,5 pkt proc. przy pensji 1,5 tys. zl to kwotowo znacznie mniej niż np. przy pensji 10 tys. zł.

Podobnie jak najbogatsi emeryci – np. PRL-owscy generałowie – dostaną najwyższe podwyżki, bo one – zgodnie z projektem PiS – też są naliczane w procentach. Przy wyższych emeryturach podwyżki są wyższe!

Więcej Gazeta Wyborcza.