Znamy już wstępne wyniki badań budżetów gospodarstw domowych za rok 2006. Przeciętny dochód na osobę we wszystkich typach gospodarstw wyniósł 835 zł. Najbogatsze były rodziny pracujące na własny rachunek (1103 zł) i tradycyjnie już gospodarstwa emerytów (948 zł). Dochody gospodarstw pracowniczych pokrywały się ze średnią, z tym że w rodzinach robotniczych było znacznie gorzej; dochód wynosił tam tylko 626 zł. Po raz pierwszy był niższy od dochodu w rodzinach rolniczych (690 zł), a to za sprawą dużego – o 13,2 proc. -wzrostu środków płynących do rolnictwa; tylko z transferów unijnych na polską wieś trafiło w ubiegłym roku blisko 8 mld zł.
W tym roku środków napływa jeszcze więcej, bo do transferów unijnych dołączyła rzadka kombinacja dobrych zbiorów zbóż i bardzo wysokiej ich ceny. Do tego warto dodać wyniki badań Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Okazuje się, że przychody blisko 1800 gospodarstw przekraczają rocznie 800 tys. euro. Zaś z informacji unijnego systemu FADN wynika, że dochody ponad jednej trzeciej badanych rojników były wyższe niż średnia płaca netto w gospodarce narodowej. Dane te potwierdzają to, co widać gołym okiem. Sytuacja materialna wsi szybko się poprawia. I bardzo dobrze. Wśród mieszkańców wsi wyodrębniają się trzy grupy. Jedna to krezusi, stosunkowo nieliczni, ale już widoczni. Dochody drugiej grupy rolników są zbliżone do przeciętnych zarobków pracowniczych. Natomiast wśród pozostałych (prawie dwa miliony) bywa różnie. Większość stanowią ci, którzy jakoś wiążą koniec z końcem, ale są i takie gospodarstwa chłopskie, w których dalej bieda piszczy. Zmiany sytuacji dochodowej na wsi są bardzo poważnym wyzwaniem dla polityki fiskalnej i społecznej. Nieuczciwością, której nie usprawiedliwia kampania wyborcza, jest twierdzenie, że polska wieś jest bardzo biedna i dostaje od państwa bardzo mało. Jest to nieuczciwe przede wszystkim w stosunku do uboższej ludności miejskiej, która znacznie większy odsetek swoich dochodów przekazuje do budżetu w postaci podatków oraz do Narodowego Funduszu Zdrowia i ZUS w postaci składek na ubezpieczenia zdrowotne i społeczne.
Więcej Gazeta Prawna.