Niezbędne związki biznesu z polityką…

Rzeczpospolita , autor: Bartosz Jałowiecki , oprac.: GR

wrz 18, 2007


Związki polityki i biznesu stały się tematem kampanii wyborczej. Słyszymy w niej o konieczności przeciwstawienia się planowi budowy „Rzeczypospolitej dla bogaczy”. O patologicznych” związkach przedsiębiorców, polityków i pracowników służb specjalnych oraz o sieci, jaką ci ludzie mieli stworzyć, by zgubić Polskę. Dowiadujemy się, że znajomości polityków z biznesmenami doprowadziły państwo polskie na skraj przepaści, że naprawa Rzeczypospolitej wymaga brutalnego przerwania tych chorych więzów.

W tę kampanię doskonale wpisuje się opublikowany ostatnio na łamach Rzeczpospolitej” tekst Michała Matysa o prezesie Prokomu Ryszardzie Krauzem ( Sztukmistrz z Gdyni”, 8-9 września 2007r.). Czy związki polityki i biznesu rzeczywiście są tak groźne ?

Duże kontrakty tylko z państwem

Prywatni przedsiębiorcy byli już w Polsce pozbawiani prawie wszelkich kontaktów z władzą – za czasów PRL Wtedy o ludziach, którzy podjęli ryzyko robienia pieniędzy na własny rachunek, mówiło się pogardliwie prywaciarze i spekulanci. Wyniki takiej polityki są powszechnie znane. W1989 roku gospodarka, którą zarządzali ludzie bez pojęcia o mechanizmach rynkowych, legła w gruzach.

Ale wprowadzenie gospodarki rynkowej nie zmieniło diametralnie nastawienia władzy do rodzimego biznesu. Ludziom, którym powiodło się w interesach, zarzucano, że zarobili pieniądze nieuczciwie, handlując z administracją publiczną i państwowymi spółkami. Niektórzy z nich, np. Roman Kluska, byli nawet aresztowani. Przypomnijmy: urząd skarbowy zarzucił Klusce, że naraził Skarb Państwa na straty z tytułu niezapłaconego podatku VAT, realizując kontrakt dla Ministerstwa Edukacji Narodowej na zakup komputerów dla szkół.

Więcej Rzeczpospolita.