Nie psujmy funduszu pracy!…

Gazeta Wyborcza , autor: Maciej Duszczyk , oprac.: GR

wrz 26, 2007


Rząd proponuje, by wspomóc NFZ połową środków z Funduszu Pracy. Może i trochę ulży to służbie zdrowia, za to na pewno mocno zaszkodzi walce z bezrobociem – pisze dr Maciej Duszczyk*

Premier Jarosław Kaczyński 10 września na wspólnej konferencji z ministrem zdrowia Zbigniewem Religa przedstawił pomysł przesunięcia do Narodowego Funduszu Zdrowia połowy środków z Funduszu Pracy w latach 2008 i 2009. Uzyskane w ten sposób 4 mld zł miałyby być lekiem na sytuację służby zdrowia w Polsce.

Polska służba zdrowia rzeczywiście jest w trudnej sytuacji i bez zwiększęnia środków na wynagrodzenia personelu medycznego możemy mieć poważne problemy z za-trzymaniem emigracji polskich lekarzy, tym bardziej że coraz agresywniej werbowani są przez Wielką Brytanię, Szwecję czy Norwegię. Pieniędzy na wzrost wynagrodzeń należy jednak szukać w samym systemie ochrony zdrowia, a nie w przesunięciach, które mogą spowodować problemy w innej sferze polityki społecznej.

Fundusz Pracy powstał 1 stycznia 1990 r. przede wszystkim po to, by finansować świadczenia przysługujące bezrobotnym oraz tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. Niestety, przez wiele lat – głównie z powodu bardzo wysokiego bezrobocia – prawie 80 proc. środków szło na wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. W efekcie Fundusz miał niewielki wpływ na sytuację na rynku pracy.

Wejście Polski do Unii Europejskiej i możliwość korzystania z unijnych funduszy strukturalnych, a przede wszystkim spadek liczby osób pobierających zasiłki dla bezrobotnych, dały możliwość takiego przeorientowania wydatków Funduszu, by wspierał on aktywizację zawodową tych osób,które pozostąją bez pracy bez swojej winy. Chodzi tu zwłaszcza o osoby o niskich kwalifikacjach, które aby być przydatnymi dla pracodawców, muszą nabyć nowe, dostosowane do potrzeb rynku pracy kwalifikacje – np. osoby zwolnione z restrukturyzowanych zakładów pracy czy byłych PGR-ó w.

Z informacji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w 2007 r. zasiłki oraz inne świadczenia pochłoną 48,7 proc. budżetu Funduszu Pracy – o 4,2 pkt proc. mniej niż w 2006 r. Wydatki na aktywizację zawodową (na szkolenia, przekwalifikowania czy pożyczki na własną działalność gospodarczą) wzrosną w porównaniu z rokiem 2006 o 5 pkt proc. i pójdzie na nie 42,4 proc. budżetu Funduszu (2,7 mld zl). Oznacza to, że więcej osób bezrobotnych będzie mogło skorzystać z ofert urzędów pracy. Tym samym nie będą oni musieli korzystać z pomocy społecznej, będą za to pomnażać wzrost PKJ3.

Środki, jakie miałyby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia, będą na pewno pochodzić z puli na aktywne wspieranie bezrobotnych. Trudno przecież wyobrazić sobie dalsze ograniczanie liczby osób uprawnionych do zasiłków dla bezrobotnych (obecnie jest to niewiele ponad 15 proc), chyba że planuje się w Polsce całkowite skasowanie systemu wsparcia finansowego dla osób bez pracy.

Więcej Gazeta Wyborcza.