Praca tylko bez wózka…

Gazeta Wrocławska , autor: Magdalena Kozioł , oprac.: GR

paź 2, 2007

Zakład Ubezpieczeń Społecznych chce zaoszczędzić, zatrudniając niepełnosprawnych

Praca tylko bez wózka

Prezes ZUS chce zatrudniać ludzi na wózkach. Jednak urzędy w ogóle nie są do tego przygotowane

Aż 2600 niepełnosprawnych Polaków ma dostać pracę W Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych – obiecuje Paweł Wypych, prezes ZUS.

Warto jednak, by wcześniej przyjrzał się swoim budynkom. Tylko gdzieniegdzie znajdzie podjazdy i specjalistyczne windy, nie wspominając już o toaletach dla osób na wózkach. Wszędzie za to pełno schodów i innych utrudnień.

Schody, schody, schody

Wie to doskonale Ariel Fecyk, student Politechniki Wrocławskiej. Jeździ na wózku inwalidzkim. – Choćbym bardzo chciał, nie mógłbym tu pracować – rozkłada ręce, zatrzymując się przed budynkiem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy ulicy Pretficza we Wrocławiu.

Już przy wejściu, z którego korzystają pracownicy, na drodze stanęły mu schody.

Sprawdziliśmy, jak urzędnicy z dolnośląskich inspektoratów ZUS reagują na próby zatrudnienia się niepełnosprawnych.

Podając się za osoby poruszające się na wózkach, zadzwoniliśmy do kilku oddziałów. – Wózek No, nie bardzo – wzdychają w wydziale kadr oddziału ZUS przy Pretficza. – Specjalny podjazd mamy tylko do sali informacyjnej – rozkładają ręce.

W innych miejscach na Dolnym Śląsku jest podobnie. Zatrudniony pracownik na wózku miałby problem, by przejść z piętra na piętro czy skorzystać z toalety.

Ariel Fecyk, student Politechniki Wrocławskiej, nie znajdzie pracy w firmie, która piętrzy przed nim problemy.

Pracownik ZUS w Wołowie mówi na przykład, że obiekt w ogóle nie jest do wózków przystosowany i najlepiej o pracę tam nie pytać. Podobnie jest w Wałbrzychu, Środzie Śląskiej czy Strzelinie. W urzędzie w tym ostatriim mieście nie ma ani jednej odpowiedniej windy.

Więcej Gazeta Wrocławska.