Koniec z rozdawnictwem…

Rzeczpospolita , autor: Elżbieta Glapiak , oprac.: GR

paź 5, 2007


Z Zytą Gilowską, wicepremier i minister finansów, rozmawiają Elżbieta Glapiak i Paweł Jabłoński

V: Posłowie byli w tym roku bardzo hojni dla swoich wyborców. Rodzinom z dziećmi dali dubeltową ulgę, emerytom i rencistom zapewnili coroczną waloryzację, najmniej zarabiającym podnieśli pensje, a nam wszystkim zostawili kilka złotych dodatkowo w kieszeni dzięki obcięciu składki rentowej. O ile więcej zostanie nam pieniędzy w portfelu od przyszłego roku prof. Zyta Gilowska: Przeciętne, statystyczne gospodarstwo domowe zyska miesięcznie 200 zł. Składają się na to: obniżka składki rentowej, odmrożenie progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku, ulgi prorodzinne, likwidacja podatku od spadków i darowizn w obrębie najbliższej rodziny, likwidacja podwyższonej akcyzy na sprowadzane samochody i na kosmetyki. Rodziny z dziećmi zyskają najwięcej. Niewykluczone, że około 10 mln podatników całkowicie wyzeruje swój podatek dochodowy.

Dużo tego, ale apetyty polityków zawsze mogą być większe. Czy istnieją jakieś możliwości kolejnych udogodnień finansowych dla Polaków

Nie sądzę. Najbliższe dwa lata będziemy konsumowali wszystkie zmiany, włącznie ze zmianą skali w PIT – likwidacją najwyższej stawki i obniżką do 18 proc. stawki najniższej. Ale co ważniejsze, musimy wygospodarować ponad 20 mld zł rocznie dodatkowo na przedsięwzięcia inwestycyjne. Budowę dróg i stadionów ze Stadionem Narodowym włącznie, który wraz z obiektami towarzyszącymi będzie kosztować około 1,2 mld zł.

Czyli z rozdawnictwem koniec

Tak To, co można było przekazać obywatelom, a także środowiskom biznesowym w różnej formie, zostało przekazane i obecnie musimy mocno pilnować trzech spraw: po pierwsze programu konwergencji, bo bez wypełniania naszych zobowiązań

Kolejne budżety powinny sobie poradzić ze skutkami zmian w podatkach, dlatego że odmrożone progi i kwota wolna PIT zmieniają się wraz z inflacją, a ta przez ostatnie dwa lata miała bardzo łagodny przebieg. Nie wydaje mi się więc, abyśmy z tego powodu mieli jakieś większe kłopoty wobec Unii Europejskiej nie możemy liczyć na stabilny dopływ środków finansowych z tamtej strony; po drugie – budowy infrastruktury transportowej; po trzecie – przygotowań Polski do Euro 2012.

Obiecywała pani dalsze obniżki składki rentowej. Narazie co zmalała ona z 13 do 6 proc, czy jest możliwe jeszcze większe jej ścięcie, czy na to również nie ma już szans Na pewno nie przed rokiem 2011. Nie da się w perspektywie kilku lat bardziej zredukować składki rentowej, bo oznaczałoby to likwidację systemu rentowego. Nie jest też realna likwidacja składki wypadkowej, bo wypadki przy pracy będą zdarzały się zawsze. Jeśli chodzi o składkę chorobową, to wymaga to decyzji politycznej, czy mają nadal pobierać Zakład Ubezpieczeń Społecznych, czy Narodowy Fundusz Zdrowia. To jest kwestia wyborów innych niż ekonomiczne, ale likwidacja też nie wchodzi w grę. Pozostaje więc składka emerytalna, która może być przedmiotem analiz dopiero w bardzo odległej perspektywie z uwagi na tempo, w jakim Polacy przechodzili na wcześniejsze emerytury. Obawiam się jednak, że za kilkanaście lat nasza sytuacja demograficzna będzie gorsza od obecnej. Wykonane z mojej inicjatywy zmniejszenie składki rentowej o ponad połowę było krokiem spóźnionym o dziesięć lat i dlatego jest tak radykalne. Ale ostrzegani – w tej dziedzinie niczego więcej obiecywać nie można.

Więcej Rzeczpospolita.