Młodzi na nowo uczą się normalnego życia…

Rzeczpospolita , autor: Sylwia Szparkowska , oprac.: GR

paź 22, 2007


16 lat, w szkole kłopoty, potem szpital psychiatryczny i diagnoza: schizofrenia. Ale choroba nie musi zniszczyć młodemu człowiekowi życia.

W Zagórzu, w pięknym lesie pod Warszawą, kilka dni temu otwarto modelowy Ośrodek Psychoterapii Socjologicznej. Mieszkają tu młodzi ludzie: w wieku od 16 do 22 lat. Niektórzy chorują na schizofrenię, trafili tu bezpośrednio ze szpitali.

Inni mieli poważny kryzys psychiczny: omamy, lęki, izolowanie się od rodziny, silną depresję. – Staramy się ułatwić im powrót do normalnego życia, zapobiec nawrotom choroby. Czasem pobyt u nas jest rodzajem prewencji. Staramy się młodego człowieka na tyle wzmocnić, by w chorobę nie wpadł – mówi Anna Serafin, dyrektor ośrodka.

Pacjenci chodzą na terapię, ale przede wszystkim prowadzą tu normalne życie: jest kuchnia, dwu-, trzyosobowe pokoje, sala
komputerowa. Nie ma bariery między terapeutami a podopiecznymi, pokój psychologów jest zawsze otwarty, razem jeżdżą na wakacje.

– Widzę, jak bardzo mieszkańcy ośrodka uwierzyli w siebie, odkąd są u nas. Kiedyś uważali, że choroba zwalnia ich z odpowiedzialności za swoje życie. Teraz uczą się jeździć na nartach, zakładają zespół bębniarski, nawiązują normalne kontakty z ludźmi, co kiedyś było dla nich za trudne – mówi psycholog z ośrodka Magdalena Tymińska.

Potwierdzają to sami podopieczni – Tu mam szansę, żeby się wykazać – opowiada 17-letnia Anna. – Bardzo się zmieniłam. Mam koleżanki. Gadamy o chłopakach, ciuchach. Kiedyś było zupełnie inaczej.

Anna Serafin: – Jednym z objawów schizofrenii są ogromne trudności z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Widzimy, jak bardzo stosowane u nas metody terapii tę izolację łamią. Młodzi ludzie są ciepli, przyjaźni, otwarci.

Daje im to szanse na normalne życie. – Wczoraj powiedzieli, że chcą jeździć na praktyki, być wolontariuszami. Przy tej chorobie to postawa wręcz rewelacyjna – dodaje Serafin.

Więcej Rzeczpospolita.