Błąd w liście leków refundowanych…

Polska , autor: Mtom , oprac.: GR

lis 23, 2007


Do rozporządzenia ministerstwa zdrowia o liście leków refundowanych wkradł się błąd lub zostało ono sfałszowane – uważa dziennik „Polska”. Chodzi spójnik „lub”, który w tajemniczy sposób zastąpił „i”, co może sporo kosztować budżet państwa. –

Trzeba prześledzić cały proces legislacyjny w sprawie listy leków refundowanych – uważa pełnomocnik rządu ds. przeciwdziałania korupcji Julia Pitera.

Zmiany działają na korzyść firmy farmaceutycznej Servier, producenta Iwabadryny, która wypadła z listy leków refundowanych, by potem znowu się na niej pojawić po spotkaniu wiceministra Bolesława Piechy z przedstawicielami firmy.

W pierwotnej wersji rozporządzenia – w jego projekcie ogłoszonym 15 października – można przeczytać, że tanie, dotowane leki należą się osobom cierpiącym na „udokumentowane przeciwwskazania i nietolerancję betadrenolityków”. Ale już w rozporządzeniu podpisanym przez odchodzącego ministra Zbigniewa Religi zalazł się spójnik „lub”.



Co oznacza ta zmiana? W pierwotnej wersji, chorzy, by dostać refundowane leki musieli spełniać obydwa warunki. W nowej, zmienionej wystarcza tylko jeden, aby otrzymać tańsze specyfiki.
– Nie wiem, nie mam dokumentów. Być może mamy do czynienia z pomyłką – powiedział „Polsce” Bolesław Piecha.

Pitera: To trzeba sprawdzić

Zdaniem Pitery, która była gościem radia TOK FM, najważniejszą sprawą jest prześledzenie drogi legislacyjnej, jaką przeszła lista leków refundowanych: – Czy to się stało w ministerstwie, czy to się stało w Sejmie, na jakim etapie? – zastanawiała się Pitera.

Według pełnomocniczki rządu, sprawa listy leków refundowanych świadczy o tym, że nie wyciągnięto wniosków z „afery Rywina”, gdy z ustawy medialnej znikły słowa „lub czasopisma”: – Myśleliśmy, że to będzie już nowa Rzeczpospolita, bo ten problem znamy. Okazało się, że może problem znamy, to jak zwykle w Polsce niestety upływa troszkę czasu i robi się dokładnie to samo, tylko wtedy nikt już nie będzie zwoływał sejmowej komisji śledczej, tylko za moment się wszyscy przyzwyczają, że tak widocznie w Polsce musi być i to jest największy dramat Polski.

Jak informuje „Polska”, sprawą tworzenia listy już zainteresowało się CBA, a swoją kontrolę zapowiada NIK.

Więcej Polska.