Trzeba mieć e-podpis…

Rzeczpospolita , autor: MICHAŁ KOSIARSKI , oprac.: GR

sty 17, 2008

Kilkaset tysięcy małych i średnich firm musi od 21 lipca przesyłać dokumenty do
ZUS z certyfikowanym podpisem elektronicznym. To dla nich wydatek nawet kilku
tysięcy złotych

Już teraz przedsiębiorcy
narzekają, że mają mało czasu na dostosowanie się do nowych wymogów, a jeszcze
muszą ponieść wysokie koszty. Chodzi o firmy rozliczające ze składek więcej niż
pięć osób, bo to one składają e-deklaracje do ZUS.

Takie dokumenty trzeba
będzie sygnować podpisem elektronicznym. Obowiązek ten wynika z art. 40 ustawy o
informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (DzU z
2005 r. nr 64, poz. 565 ze zm.). Zdaniem rzecznika ZUS Jacka Dziekana, takich
firm jest ok. 230 tys. – Tyle rozlicza się teraz indywidualnie drogą internetową
– zaznacza Dziekan. Reszta korzysta np. z biur rachunkowych.

Dotychczas
nie trzeba było mieć certyfikowanego podpisu elektronicznego. Jednak od 21 lipca
zgłoszenia do ubezpieczeń, imienne raporty miesięczne, deklaracje rozliczeniowe
i inne dokumenty niezbędne do prowadzenia kont płatników składek, jak również
ich korekty muszą trafiać do ZUS opatrzone bezpiecznym podpisem elektronicznym.
Jedynie w wyjątkowych sytuacjach możliwe będzie przesyłanie dokumentów w formie
papierowej.

Jeden klucz nie wystarczy

Szkopuł w tym, że podpis
elektroniczny ma identyfikować jedną osobę fizyczną i jest przypisany wyłącznie
do niej. Tak wynika z ustawy o podpisie elektronicznym (DzU z 2001 r. nr 130,
poz. 1450 ze zm.). Oznacza to, że jeden pracownik wyposażony w podpis
elektroniczny w firmie nie wystarczy. Może bowiem nagle zmienić pracę,
awansować, pójść na dłuższy urlop albo zwolnienie lekarskie. Dlatego najlepiej,
by firma miała – dla swojego bezpieczeństwa – dwa albo więcej certyfikowanych
podpisów. A to wiąże się z wyższymi wydatkami. Ile wart jest ten rynek Gdy
założymy, że 230 tys. firm będzie musiało uzyskać certyfikaty podpisu
elektronicznego (minimum dwa), wchodzi w grę wydanie co najmniej 460 tys.
kluczy. Wraz z całym wyposażeniem (którego średni koszt wynosi nawet ok. 700 zł)
oznacza to wpływy ze sprzedaży e-podpisów w wysokości minimum 320 mln zl. Potem
dochodzą jeszcze -już znacznie niższe – koszty czasowych aktualizacji.

Sceptyczni pracodawcy

– Upowszechnienie podpisu
elektronicznego to olbrzymi postęp – przyznaje Jerzy Bartnik, prezes Związku
Rzemiosła Polskiego. Dodaje jednak, że dla wielu małych firm to duże utrudnienie
i powinien być on wprowadzany stopniowo, nawet od pięciu do dziesięciu lat
Bartnik chwali dobrowolność systemu istniejącą przy rozliczeniach
podatkowych.

Więcej Rzeczpospolita.