Rada powinna podwyższyć stopy…

GAZETA PODATKOWA , autor: Paweł Czuryło , oprac.: GR

mar 6, 2007


Rada powinna podwyższyć stopy

Plan Ministerstwa Finansów, by obniżyć składki rentowe, jest mało realny. Jego koszt to około 20 mld zł w ciągu dwóch lat. O tyle trzeba by obciąć wydatki, a na to nie zgodzą się politycy.

Czy jako była minister finansów nie patrzy Pani z zazdrością na kondycję budżetu

– Nie, ale faktycznie sytuacja budżetu jest bardzo dobra i nie będzie gorsza tak długo, jak długo będzie trwało ożywienie gospodarcze. Chociaż prognozy wskazują, że w drugiej połowie roku dynamika PKB będzie nieco słabsza niż w pierwszej, to i tak w całym roku wzrost PKB może być zbliżony do 6 proc. Dlatego nie widać ryzyka, że pojawią się kłopoty z realizacją budżetu.

Ale czy znów wykonanie deficytu będzie lepsze od planu

-Już nie powinniśmy oczekiwać, że powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku i deficyt wyniesie 25 a nie 30 mld zł. Nie ma co liczyć, żeby były duże oszczędności po stronie wydatków, bo prawdopodobnie wyższe niż zwykle będą wydatki na współfinansowanie programów unijnych. Można mieć jedynie nadzieję, że dochody znów okażą się wyższe, ale projekcja dochodów zapisana w budżecie i tak jest już bardzo ambitna.

Rząd chce obniżyć składki rentowe, ale nie mówi o niższych wydatkach.

– Ten plan obniżki składek na razie wydaje się mało realny i mówi się, że ta obniżka będzie kosztowała w ciągu dwóch lat około 20 mld zł. Chcąc zachować deficyt na poziomie 30 mld zł przy ubytku 20 mld zł dochodów, powinno się poszukiwać 20 mld zł po stronie wydatków. Ciężko będzie uzyskać poparcie dla takich działań i dlatego trudno liczyć na obniżkę wydatków w takiej skali. Trzeba jednak pamiętać, że tylko częściowo ten ubytek można sfinansować dzięki lepszej koniunkturze wyższymi dochodami z innych źródeł.

Jak ocenia pani założenie obniżenia deficytu sektora finansów w 2009 roku poniżej 3 proc. PKB

– Boję się, że to nie będzie możliwe. W gospodarce zachodzą głębokie zmiany i może uda się choć zbliżyć do 3 proc. Można też, a nawet trzeba zadawać sobie pytanie, jak będzie wyglądał cały sektor finansów publicznych za dwa lata, czy w 2009 roku nie będą konieczne większe wydatki na waloryzację rent i emerytur, czy zostanie do tego czasu przeprowadzona reforma finansów i czy utrzyma się tak wysoki wzrost gospodarczy.

Część członków RPP, w tym pani, obawia się, że wysoka dynamika PKB może oznaczać znaczny wzrost inflacji.

– Choć w krótkim okresie inflacja może być niższa od prognoz, to im dalej w 2007 i 2008 rok, tym prawdopodobnie zobaczymy coraz wyższy wskaźnik inflacji. Uważam, że prognozy, według których na koniec 2007 roku możemy dojść do poziomu celu RPP, czyli 2,5 proc, wskazują bliski prawdy obraz przyszłości. Wciąż zastanawiamy się, jak na inflację przełoży się wzrost płac, jak długo dynamika wydajności będzie wyższa od dynamiki wynagrodzeń, co będzie z cenami żywności oraz ropy, czy nadal tak niskie będą ceny towarów importowanych. Wciąż jest bardzo dużo niewiadomych.

Kiedy ten obraz dotyczący przyszłości może stać się jaśniejszy i zniknie choć część wątpliwości

– Każdy miesiąc powinien dostarczać nam nowej wiedzy, a w kwietniu będzie nowa projekcja inflacji. Ona pokaże pewnie w pierwszej połowie 2007 r. bardziej korzystny przebieg inflacji, ale w dłuższej perspektywie może być zbliżona do poprzedniej. Powinniśmy działać z wyprzedzeniem, dostrzec symptomy wzrostu inflacji i reagować w porę. Bo jeśli działa się z dłuższym wyprzedzeniem, to można pozwolić sobie na łagodne zacieśnianie polityki pieniężnej, co daje przedsiębiorcom i gospodarstwom domowym czas na adaptację.
W lutym RPP nie podwyższyła kosztów kredytu.

Więcej Gazeta Prawna.