Z danych ZUS wynika jednak, że w ciągu ostatnich trzech lat prawie o połowę spadła liczba odwołań do sądu w sprawach rentowych.
Nic dziwnego, skoro sądy zwykle nie kwestionują decyzji ZUS. Wygląda na to, że ubezpieczeni tracą wiarę w uzyskanie korzystnego rozstrzygnięcia. Fakt że większość spraw jest oddalana, może jednak oznaczać, że o świadczenia starają się osoby zdolne do pracy.
Sprawy rentowe, które trafiają do sądów, w większości dotyczą oceny stanu zdrowia. Rozstrzygnięcia nie są łatwe.
– Ubezpieczeni utożsamiają chorobę z niezdolnością do pracy. Subiektywnie też oceniają swój stan zdrowia, podając nieweryfikowalne dane – zauważa Bohdan Bieniek, sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Jak wynika z art. 12 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, niezdolną do pracy jest osoba, która całkowicie lub częściowo utraciła tę zdolność z powodu naruszenia sprawności organizmu i nie rokuje jej odzyskania po przekwalifikowaniu. Ubezpieczeni kwestionują orzeczenia, twierdząc, że inna osoba z tym samych schorzeniem uzyskała korzystną decyzję. Nie biorą pod uwagę np. stopnia zaawansowania choroby.
Decydujący się na skierowanie sprawy do sądu musi się przygotować na kolejną weryfikację jego stanu zdrowia – tym razem przez biegłego lekarza.
– To nie sąd powinien oceniać stan zdrowia – uważa Lesław Nawacki z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Ubezpieczeni często sami obniżają swoje szanse. Przedstawiają w ZUS słabą dokumentację i wzbogacają ją dopiero przed sądem. Kłopot w tym, że ten nie może już jej przyjąć. Rozstrzyga on bowiem prawidłowość orzeczenia ZUS na podstawie przedstawionych komisji dowodów – dodaje Lesław Nawacki.
Opracowanie: Adam Banaszek
Więcej w Rzeczpospolitej z 16 kwietnia 2008 r.