Dlaczego często lepiej zatrudnić kogoś obcego niż własną żonę

Rzeczpospolita , autor: Katarzyna Jędrzejewska , oprac.: GR

lis 2, 2008
   
DLACZEGO CZĘSTO LEPIEJ ZATRUDNIĆ KOGOŚ OBCEGO NIŻ WŁASNĄ ŻONĘ
Rzeczpospolita / 31.10.2008 / Katarzyna Jędrzejewska

Choć będzie ona pracownikiem, mąż nie rozliczy za nią składek jak za podwładnego ani nie wrzuci sobie do kosztów jej wynagrodzenia. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy oboje zawrą między sobą umowę-zlecenie lub umowę o dzieło. Wówczas żona pozostanie – dla celów ZUS – zleceniobiorcą albo wykonawcą umowy o dzieło.

Gdy jednak mąż zatrudni u siebie żonę na umowę o pracę, wówczas będzie ona traktowana jako osoba współpracująca, a nie jako pracownik. To samo, gdy żona pomaga mężowi bez podpisywania z nim jakiejkolwiek umowy. Zgodnie bowiem z art. 8 ust 11 ustawy o ZUS za osobę współpracującą z osobami prowadzącymi pozarolniczą działalność uważa się: małżonka, dzieci własne, dzieci drugiego małżonka, dzieci przysposobione, rodziców, macochę i ojczyma, osoby przysposabiające – jeśli tylko pozostają z nimi we wspólnym gospodarstwie domowym i współpracują przy prowadzeniu działalności.

Zatrudniając żonę w swojej firmie (bezumownie lub na podstawie umowy o pracę), mąż musi zgłosić ją do ZUS jako osobę współpracującą (z kodem 0511 xx) i płacić za nią obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne: emerytalne, rentowe, wypadkowe i zdrowotną. Na jej wniosek może też płacić za nią dobrowolną składkę chorobową.

Składki na ubezpieczenia społeczne oblicza się nie od faktycznego wynagrodzenia żony, tylko od zadeklarowanej kwoty, nie niższej niż 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w poprzednim kwartale. I to nawet gdyby przedsiębiorczy mąż nie płacił jej ani grosza.

Opracowanie: Adam Banaszek

Więcej w Rzeczpospolitej z 31 października 2008 r.