Policja nie będzie pytała kierowców w firmowych samochodach, dokąd jadą, ani informować o tym urzędów skarbowych.
Aktualny pozostaje natomiast pomysł, aby podatek od używania firmowych aut do celów prywatnych był naliczany w uproszczony sposób. Do dochodu pracownika ma być co miesiąc doliczane 0,5% wartości samochodu. Dziś nie ma bowiem jasnych zasad ustalania podstawy opodatkowania takich świadczeń, a to prowadzi do sporów podatników z fiskusem. Może się bowiem zdarzyć, że osoby używające identycznych aut będą płacić różny podatek.
Co do zasady podstawą jego naliczania ma być wartość początkowa pojazdu. Pracownik, który jeździ pięcioletnim samochodem kupionym przez firmę jako nowy za 100 tys. zł, będzie więc miał dochód zwiększony o 500 zł. Zryczałtowany dochód jego kolegi jeżdżącego identycznym autem wykupionym po leasingu będzie znacznie niższy, bo wtedy wartością początkową jest kwota, za jaką pracodawca leasingobiorca wykupił auto.
Jeszcze inny podatek zapłaci osoba, której firma odda do dyspozycji taki samochód kupiony jako używany.
Więcej w Rzeczpospolitej z 2 września 2009 r.