Nie opłaca się rzetelnie zbierać i utylizować sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Kilkakrotnie taniej jest kupić zaświadczenie, że został on poddany recyklingowi.
Nawet jednak jeśli uwzględnić szarą strefę handlującą odpadowymi kwitami, nie wypełniamy unijnych obowiązków w tym zakresie. Przepisy w tym nie pomagają.
Polska już w 2008 r. powinna zbierać 4 kg tzw. złomu elektrycznego i elektronicznego na mieszkańca. Według raportu głównego inspektora ochrony środowiska zebraliśmy w 2008 r. niespełna 1,5 kg. W tym roku zbliżymy się do 3 kg. Tyle że z pomocą szarej strefy.
System raportowania podsumowujący zbieranie, przetwarzanie i recykling zużytego sprzętu jest nierzetelny i niewiarygodny.
Przy zakupie klient wnosi tzw. opłatę recyklingową, czyli od kilku do kilkudziesięciu złotych w zależności od nabywanego towaru i tego, z którą organizacją odzysku producent podpisał umowę. W teorii może w zamian oddać np. starą kuchenkę przy zakupie nowej. W praktyce jednak mało kto jest w stanie odwieźć wielką lodówkę do sklepu.
Opłata recyklingowa trafia najpierw do producenta sprzętu, a stąd do organizacji odzysku. Ta może się umówić z uczciwym recyklerem na odbiór elektrozłomu. Aby cały system recyklingu był opłacalny, musi mu dać prawie złotówkę za kilogram utylizowanego sprzętu. Może też kupić kwity od mniej uczciwego za ok. 20 gr. od kilograma i wtedy ma korzystniejszą ofertę dla producentów i importerów. Ci podpiszą umowę z tańszą organizacją. W ten sposób ustawowe obowiązki i tak zostaną wypełnione.
0 ile są chętni do wystawiania fikcyjnych kwitów, o tyle z udokumentowaniem rzetelnego recyklingu bywają problemy. Byłby lepiej, gdyby recykling potwierdzały huty, do których trafiają najcięższe elementy sprzętu, czyli metalowe obudowy. Ale hutom nie w smak związana z tym biurokracja, a ilość zebranego ze sprzętu złomu jest dla nich praktycznie bez znaczenia.
Potwierdzeniem powinien być dokument od zbierającego sprzęt na podstawie ewidencji wewnętrznej. Problem polega na tym, że duża grupa takich skupów nie zamierza się rejestrować jako zbierający, bo także chce uniknąć biurokracji.
Więcej w Rzeczpospolitej z 7 września 2009 r.