Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej postanowiło oddzielić bezrobotnych aktywnych od biernych. Ci ostatni po trzykrotnej odmowie podjęcia pracy mieliby być wykreślani z rejestru i przepisywani do pomocy społecznej. To jest pomysł, który ma dobre i słabe strony. Dobrze, iż zaczyna się dostrzegać różne grupy bezrobotnych – od dawna wiadomo, że np ok. 30 proc. bezrobotnych nie jest zainteresowanych obecnie podjęciem pracy. Są tego różne przyczyny: niskie kwalifikacje, długotrwałość bezrobocia i brak wiary we własne siły, nieopłacalność podejmowania nisko płatnej pracy przy dostępie do zasiłków z pomocy społecznej (ok. 40 proc. bezrobotnych), brak stymulacji ze strony służb zatrudnienia (do aktywizacji wybierani są bezrobotni, którzy rokują, że uda się ich doprowadzić do zatrudnienia – łatwiejsi), praca w szarej strefie dająca niestabilne, ale jednak dochody. I rzeczywiście aktywizacja tych grup bezrobotnych jest trudna, a ich gotowość do pracy – ograniczona.
Z drugiej jednak strony, system prawny sam stwarza zachęty do bycia bezrobotnym. To status bezrobotnego daje osobom bez dochodów i pracy dostęp do opieki zdrowotnej. Od lat nie można przekonać Ministerstwa Finansów, że bezrobotni mogliby mieć realne prawo korzystania z usług zdrowotnych (co gwarantuje konstytucja) uzyskiwane w inny sposób (ryczałt za takie osoby na podstawie danych ze zintegrowanego systemu informatycznego ZUS, pomocy społecznej i służb zatrudnienia). To status bezrobotnego absolwenta daje dostęp do subsydiowanego zatrudnienia, z czego chętnie korzystają pracodawcy (ok. 1,2 mld zł rocznie). Mamy najdroższy i najgłupszy
w Europie transfer między nauką a pracą, bo płacimy za deficyt praktycznych umiejętności zawodowych młodych ludzi, wymuszając rejestrację w urzędzie pracy. To status bezrobotnego jest jednym z kryteriów przyznawania zasiłków z pomocy społecznej – i urzędy pracy wydają ok. 12 milionów zaświadczeń w roku w tym celu. Trzeba to zmienić.
Ale zostanie problem osób, które nie pracują, nie podejmują pracy – a jedyną drogą, by jednak trochę się usamodzielniły i nie żyły na koszt innych (z zasiłków) , jest przekonanie ich do tego, że tylko poprzez pracę coś w ich życiu się może zmienić. Czy przeniesienie tych osób do pomocy społecznej, jak chce ministerstwo, coś zmieni w sytuacji tych grup społecznych Bo jeśli mamy mieć mniejsze bezrobocie, ale za to coraz większą i trwalszą grupę osób wykluczonych i żyjących w imię dziwnej solidarności państwa z nimi – na koszt innych podatników, to rozwiązanie takie jest bezsensowne. Może lepiej wzmocnić współpracę służb zatrudnienia i pomocy społecznej, nie tylko w sprawach administracyjnych, ale programów aktywizacji. Może lepiej wprowadzić kontrakty socjalne i zasady pomocy uwarunkowanej (dostajesz zasiłek, ale pod warunkiem, że zaczynasz się zmieniać, uczyć, szukać pracy itp.). To jest droga integracji społecznej tych, którzy dzisiaj mówią – że nie chcą integracji i że im się ona nie opłaca.
Więcej Gazeta Prawna.