Jeśli akta pracownika z likwidowanego zakładu nie trafiły do archiwum, może się to odbić na wysokości jego świadczenia.
ZUS wezwał mnie do uzupełnienia dokumentów w celu obliczenia kapitału początkowego. Firma, w której pracowałam, nie istnieje, a dokumenty przechowuje była księgowa u siebie w domu. Dotarłam do niej, ale nie chce mi wydać Rp-7 – pisze czytelniczka Rzeczpospolitej.
Jak wyjaśnia dziennik, była księgowa nie ma uprawnień ani do przechowywania dokumentów, ani do wydawania na ich podstawie zaświadczeń.
Kłopoty z udowodnieniem zarobków ma wiele osób. ZUS honoruje zaświadczenia wystawione przez pracodawcę na druku ZUS Rp-7 lub legitymacje ubezpieczeniowe z wpisami o wynagrodzeniach. Zaświadczenie powinno być wystawione przez pracodawcę (lub jego prawnego następcę) na podstawie dokumentacji płacowej.
A gdy zakładu już nie ma? Pracownicza dokumentacja z likwidowanej firmy powinna trafić do archiwum. Wielu pracodawców jej tam jednak nie przekazuje.
Archiwa (państwowe i prywatne) nie wystawiają Rp-7 na podstawie przechowywanej dokumentacji zlikwidowanych firm, ale wydają uwierzytelnione przez swych pracowników kopie dokumentacji płacowej (odpisy, wyciągi, kserokopie). ZUS je zaakceptuje.
Jeśli nie ma legitymacji, a dokumentacja płacowa jest niedostępna, to zarobki można potwierdzić na podstawie innych dokumentów z akt osobowych np. umowy o pracę itp. Trzeba się liczyć z tym, że ZUS uwzględni wówczas tylko takie składniki wynagrodzenia, które przysługiwały bezwarunkowo w czasie trwania zatrudnienia jako stałe składniki określone kwotowo, np. wynagrodzenie zasadnicze, stałe dodatki określone kwotowo lub procentowo od znanego składnika wynagrodzenia itp.
Więcej w Rzeczpospolitej z 28 grudnia 2009 r.