Nadzór ministra finansów nad stosowaniem prawa to fikcja. Wiedzą o tym kontrahenci mający odmienne stanowiska w sprawie premii pieniężnych – czytamy w Rzeczpospolitej.
Najlepszym przykładem niekonsekwencji w interpretowaniu prawa przez ministra finansów jest opodatkowanie premii pieniężnych, które są przyznawane nabywcom towarów. W obrocie prawnym wciąż funkcjonuje wydana przez niego interpretacja ogólna z 30 grudnia 2004 r. (nr PP3-812-1222/04/AP/4026), zgodnie z którą premie pieniężne mają być opodatkowane albo jako świadczenie usług, albo jako rabat.
Na początku minister finansów twierdził, iż premie pieniężne są usługą. Ostatnio jednak zmienił zdanie i w wydawanych interpretacjach twierdzi, iż mamy do czynienia z rabatem.
Coraz częściej zdarza się też, że rozbieżne interpretacje otrzymują przedsiębiorcy będący stronami tej samej transakcji. W wątpliwość podawany jest więc nadzór ministra nad stosowaniem prawa, do którego zobowiązuje go art. 14a ordynacji podatkowej. Zgodnie z nim minister ma dążyć do zapewnienia jednolitego stosowania prawa podatkowego przez organy podatkowe oraz organy kontroli skarbowej, dokonując w szczególności jego interpretacji z uwzględnieniem orzecznictwa sądów oraz Trybunału Konstytucyjnego lub Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Stanowisko ministra finansów wciąż nie uwzględnia orzecznictwa sądów administracyjnych, które uważają, iż premie pieniężne nie są świadczeniem usług. Według sędziów, jest to bowiem transakcja pozostająca poza podatkiem VAT.
Więcej w Rzeczpospolitej z 6 kwietnia 2010 r.