Otwarte fundusze emerytalne zostały stworzone po to, aby przynajmniej w części ograniczyć fatalne skutki złej demografii, odciążyć finanse publiczne i stworzyć realną perspektywę emerytalną.
Jak pisze w Rzeczpospolitej Adam Gola, członek zarządu funduszu emerytalnego Pocztylion, główny błąd zwolenników zmian w systemie emerytalnym, polega na wątpliwym założeniu, że w przyszłości system emerytalny oparty na ZUS będzie się bilansował. To znaczy, że kwota świadczeń emerytalnych wypłacanych przez ZUS będzie w pełni finansowana kwotą składek wpłacanych przez aktualnie pracujących, a więc „bilans wyszedłby na zero”.
Jak twierdzi Adam Gola, otwarte fundusze emerytalne zostały stworzone po to, aby przynajmniej w części ograniczyć fatalne skutki złej demografii, odciążyć finanse publiczne i stworzyć realną perspektywę emerytalną. Dlatego obniżono poziom zobowiązań państwa wobec przyszłych emerytów zapisywanych w ZUS przez przesunięcie części składki emerytalnej do sektora gospodarki realnej, czyli do OFE.
To, co proponuje dziś rząd, to powrót do sytuacji sprzed 1999 roku, czyli zwiększenie wirtualnych zobowiązań w ZUS kosztem realnych oszczędności emerytalnych gromadzonych i pomnażanych w OFE. Nie ma to nic wspólnego z dbałością o wysokość przyszłych emerytur, które po „reformie” rządowej będą zdecydowanie niższe, bo państwo nie udźwignie ciężaru zapisanych w ZUS zobowiązań przy relacji pracujących i emerytów 1:1.
Więcej w Rzeczpospolitej z 23 marca 2011 r.