Blisko potowa dorosłych Polaków nie pracuje. I choć bezrobocie systematycznie się zmniejsza, to szybciej przybywa tych, którzy nie są zainteresowani pracą
Na 1000 pracujących Polaków przypada 1120 niepracujących. Jest to relacja trochę lepsza niż trzy miesiące wcześniej, kiedy przypadało 1125. – Od początku roku zmnięjsza się bezrobocie, przybywa miejsc pracy, stąd ta poprawa – tłumaczy Witold Łagodziński, rzecznik prasowy GUS.
Jednak gdy porównuje się dane sprzed pół roku, to okazuje się, że więcej osób przestało pracować, niż zaczęło. Wtedy na 1000 pracujących przypadało 1105 osób bez pracy. I choć spada bezrobocie, to jednak wciąż więcej osób odchodzi z rynku pracy, niż się zatrudnia.
– W ciągu pół roku grupa biernych zawodowo zwiększyła się prawie o 400 tysięcy osób. To ci, którzy nie pracują i nie są bezrobotni – tłumaczy prof. Irena Kryńska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. – Dzieje się tak dlatego, że wiek emerytalny zaczynają osiągać osoby urodzone w latach powojennego wyżu demograficznego i kończą karierę zawodową. Dodatkowo wciąż łatwo, odchodząc z pracy, otrzymać różne świadczenia. Dlatego to, czy grupa ta będzie wciąż rosła czy malała, zależy przede wszystkim od tego, na ile rząd zmniejszy możliwość przechodzenia na wcześniejsze emerytury oraz jaki ma pomysł na zwiększenie atrakcyjności pracy.
Dziurawe emerytury
W Polsce pracuje ok. 14,8 mln osób. Niewiele mniej – 14,7 nie pracuje i nie jest bezrobotnymi. Są to przede wszystkim: emeryci, renciści i osoby niepełnosprawne, ludzie prowadzący dom i ci, którzy szukali pracy, ale zniechęcili się do tego. Dodatkowo zarejestrowanych jest ok. 1,9 mln bezrobotnych. Tak więc nie pracuje 16,6 mln osób, czyli 52,8 proc. dorosłych Polaków. Rok temu było 14,1 mln pracujących, 2,7 mln bezrobotnych i 14, 4 mln biernych zawodowo.
– Tylko praca buduje wzrost gospodarczy. Wszystkie świadczenia socjalne mogą jedynie obniżać dobrobyt – przestrzega prof. Marek Góra z SGH. Jako współautor reformy emerytalnej od lat jest zwolennikiem, by ubezpieczenia społeczne przestały pełnić funkcje socjalne.
Tymczasem w zeszłym roku na emeryturę lub rentę przeszło ponad ćwierć miliona osób, większość (70 proc.) nie skończyła 60 lat. Zdaniem Marka Góry rozbudowany system wcześniejszych emerytur jest niszczący dla polityki społecznej państwa oraz dla rynku pracy.
Nasz system świadczeń jest na tyle rozbudowany, że zwraca uwagę w Unii Europejskiej, która wielu krajom, także Polsce, zaleca jego przegląd i racjonalizację.
Więcej Rzeczpospolita.