Absencje zatrudnionych powodem piętrowych angaży

Rzeczpospolita (2011-09-26), autor: Rzeczpospolita , oprac.: GR

wrz 26, 2011

Nie ma przeszkód prawnych, by na nieobecność jednego zastępcy zatrudnić drugiego na ten sam rodzaj umowy. Jednak koncepcja, by na miejsce nieobecnego pracownika zatrudnić kilku innych, nie broni się w praktyce.

Jak donosi Rzeczpospolita czytelnik na czas nieobecności jednego z pracowników zatrudnił osobę na zastępstwo. Jednak nowo przyjęta pracownica zaszła w ciążę i od razu poszła na zwolnienie lekarskie. Na czas jej nieobecności czytelnik chce zatrudnić nową osobę, też na zastępstwo. Mając jednak obawy co do formy takiego stopniowego zatrudnienia, zapytał inspekcję pracy, czy jest dopuszczalna. Podczas telefonicznego dyżuru urzędnik odpowiedział, że nie. Nie miał wątpliwości, że na czas nieobecnego zastępcy nie można przyjąć drugiego na ten sam rodzaj umowy o pracę. Czy rzeczywiście tak jest – pyta czytelnik.

Nie, bo taki zakaz nie wynika ani z kodeksu pracy, ani z orzecznictwa SN.

Art. 25 k.p. mówi, że jeżeli zachodzi konieczność zastępstwa pracownika w czasie jego usprawiedliwionej nieobecności w pracy, pracodawca może w tym celu zatrudnić innego pracownika na podstawie umowy o pracę na czas określony, obejmujący czas tej nieobecności.

Z tego zapisu wynika, że z zastępcą nawiązujemy stosunek pracy, a kryjąca się pod nim umowa na zastępstwo jest rodzajem umowy na czas określony. To oznacza, że zastępcę traktujemy tak samo jak każdego innego zatrudnionego terminowo pracownika. Zatem nic nie przeszkadza temu, by zastępcę zastąpić innym zastępcą.

Choć takie piętrowe zatrudnianie jest dozwolone, to średnio opłacalne. Z powodu nieobecności zastępowanych pracowników koszty zatrudnienia mogą wzrosnąć dwukrotnie. Pierwszemu nieobecnemu pracownikowi pracodawca płaci na początku z własnej kieszeni wynagrodzenie chorobowe. W zasadzie te same pieniądze gwarantuje pierwszej zastępczyni przez 33 dni (albo 14 dni) jej nieobecności. Dodatkowo obecnego zastępcę zatrudnia na umowę o pracę, gwarantując mu wynagrodzenie adekwatne do tego, jakie mieli poprzednicy, i odprowadzając od niego stosowne składki społeczne.

Piętrowe koszty kończą się co prawda z chwilą nabycia przez nieobecnych prawa do zasiłków, bo te finansuje ZUS.

Więcej w Rzeczpospolitej z 26 września 2011 r.