Rozmowa z Jimem Chanosem, założycielem i prezesem firmy inwestycyjnej Kynikos Associates
Dziś rzadko spotyka się czystych" graczy na zniżkę. Czy trudno jest specjalizować się w takiej działalności na rynku, na którym panuje długotrwała hossa

– Chętnie mówimy o sobie, że jesteśmy uosobieniem tzw. survivorship bias [praktyki nieuwzględniania bankrutów w badanej populacji]. Rzeczywiście, uważam, że niełatwo w ten sposób zarobić na utrzymanie na Wall Stteet – i dlatego jest nas niewielu. Liczę, że ta działalność nadal pozostanie tzw. ciężkim kawałkiem chleba i że coraz więcej będzie tych, którzy z niej zrezygnują.

Dodam, że od pewnego czasu trwa stadny pęd, jeśli można się tak wyrazić. Na Wall Street ta tendencja prawdopodobnie osiągnęła kulminacyjny punkt, w sensie środków przeznaczonych specjalnie na grę na zniżkę, w 1990 roku. Kolejny taki pęd nastąpił w 2000 roku. Dlaczego w taki sposób obstawiał pan internetowy hazard Co się kryło za tą decyzją – polityczne wyczucie

– Nie, wystarczyło, że przeczytałem prospekty emisyjne kilku spółek, które dopuszczono do publicznego obrotu w Londynie. Właściwie należało oznaczyć Party Gąming [jedną z wiodących grup hazardu internetowego] etykietką z trupią główką -jak truciznę. W prospektach znajdowało się wyraźne stwierdzenie, że zgodnie z prawem USA działalność emitenta może być uznana za nielegalną – i tak właśnie się stało.

Był także inny aspekt sprawy, który uszedł uwagi inwestorów.

Zastrzeżenia stróżów prawa nie były związane wyłącznie z hazardem. Rozmawialiśmy z przedstawicielami z wymiaru sprawiedliwości, którzy, choć niezwiązani z tym konkretnym dochodzeniem, znają się na prawie i wiedzieli, na czym polega główny problem: na praniu pieniędzy. Moim zdaniem w tej dziedzinie ten powód do zaniepokojenia pozostał.

Co pan myśli o regulacji funduszy hedgingowych

– Większość podmiotów w branży rozumie, że zwiększenie nadzoru regulacyjnego jest nieuniknione. Właściwie można dyskutować tylko o strukturze… Do funduszy hedgingowych trafia coraz więcej publicznych pieniędzy w formie funduszy emerytalnych i rozmaitych środków z darowizn, publicznych dotacji etc. i dlatego w Waszyngtonie biorą je pod lupę. Nie sądzę, by Waszyngton przejawiał aż takie zainteresowanie, gdyby chodziło tylko o interesy zamożnych ludzi – natomiast z faktu, że fundusze hedgingowe obracają związkowymi pieniędzmi, środkami na emerytury i publicznymi dotacjami, wynika także pewien poziom odpowiedzialności.

Czy obecny boom inwestycji w spółki nienotowane na giełdzie może się utrzymać

– Ma szanse trwać dopóty, dopóki będzie łatwy kredyt, bo to on napędza ten boom. Wbrew dość powszechnemu przekonaniu nie jest tak, że rynek papierów wartościowych jest tani. Przeciwnie, według rozmaitych kryteriów jest prawdopodobnie równie drogi, w szerokim rozumieniu tego pojęcia, jak zawsze. Napędza go łatwo dostępny kredyt i – co równie ważne – boom działalności structured finance polegającej na tym, że kredytodawcy rozparcelowują kredyty między rozmaite zabezpieczone zobowiązania, a inwestorzy kupują trochę tego, ttochę tamtego -jak im serce dyktuje. W ten sposób rozprasza się ryzyko, ale się go nie eliminuje.

Więcej Gazeta Prawna.