System rehabilitacji – nieskuteczny i kosztowny

Dziennik Gazeta Prawna (2012-02-27), autor: Joanna Solska , oprac.: GR

lut 27, 2012

Przedsiębiorcy robią niewiele, by poprawić bezpieczeństwo pracy, a pracownicy wolą rentę niż zabiegi, które pozwolą im wrócić do zdrowia – czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.

W 2010 r. w całym kraju odnotowano 95 tys. wypadków przy pracy, w tym 446 śmiertelnych i 700 ciężkich.
Jednocześnie przedsiębiorstwa na poprawę warunków pracy wydają coraz mniej pieniędzy. Jeszcze w 2000 r. pozycja ta stanowiła w ogólnych kosztach firm 1,4 proc, teraz spadła do 1 proc.
Utrata zdrowia w pracy sporo kosztuje, zarówno osobę, którą to dotyka, jak i wszystkich podatników. W 2010 r. na renty i odszkodowania ZUS wydał aż 5 mld zł. Jeszcze większą pozycję stanowiły tzw. koszty pośrednie, czyli leczenie, rehabilitacja i koszty społeczne. Centralny Instytut Ochrony Pracy oszacował je aż na 20 mld zł. Co gorsze, ZUS w ogóle efektywności wydawania pieniędzy na rehabilitację nie ocenia. Jakby z góry zakładał, że nie może być lepsza.

Sami zainteresowani także w olbrzymiej większości nie upatrują w systemie rehabilitacji szansy na odzyskanie zdrowia i pełnej sprawności. Traktują go raczej jako formalną przeszkodę, którą trzeba pokonać, żeby wreszcie przejść na upragnioną rentę.

Również zdobywanie nowych kwalifikacji, gdy zdrowie szwankuje i nie można już wykonywać poprzedniej pracy, jest dla nas ciągle czymś, czego nie chcemy brać pod uwagę. A przecież wielu zawodów do 67. roku życia uprawiać się po prostu nie da. Większość ankietowanych wyraża jednak pogląd, że jeśli osoba mająca kłopoty ze zdrowiem ukończyła 53 lata, to bez względu na rodzaj schorzenia renta powinna jej być przyznawana bezwarunkowo. Najwyraźniej stały dochód, choćby symboliczny, zaczęliśmy cenić bardziej niż własne zdrowie. Batalia o „emerytury 67″ łatwa nie będzie.

Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej z 23 lutego 2012 r.