Co nam zostanie z reformy finansów…

Rzeczpospolita , autor: Paweł Jabłoński , oprac.: GR

maj 28, 2007

Reforma to zazwyczaj znaczące przekształcenia, których pozytywne efekty pojawią się dopiero w przyszłoścL W memencie jak rozpoczynania zmiany zwykłe są kosztowne a czasami nawet bolesne. Dlatego do wprowadzenia reform trzeba mieć wizję i odwagę.

Słabych nie stać na drastyczne przekształcenia, bo dla nich liczy się wyłącznie teraźniejszość. Tak można skomentować działania LPR i Samoobrony, które oprotestowały projekt obniżenia opodatkowania płac Dla bieżących korzyści te partie gotowe są wydać natychmiast wszystkie pieniądze, jakie budżet dodatkowo zyskał dzięki ożywieniu gospodarczemu.

Postawa słabych członków rządzącej koalicji jest zrozumiała. Dziwi natomiast milczenie głównej partii rządzącej – Prawa i Sprawiedliwości. Projekt zmniejszenia obciążeń płac miał być pierwszym naprawdę zrealizowanym fragmentem reformy finansów publicznych. Do kieszeni, przede wszystkim pracowników, ale i firm, miary trafić dodatkowe pieniądze. To z kolei stwarzało szansę na dalsze zwiększenie popytu na rynku, a więc i na przedłużenie ożywienia gospodarczego. Premier publicznie zapowiadał płynące z tego korzyści.

Teraz PiS nie chce sprawy komentować. Zamiast niego koalicjanci ogłaszają koniec reformy.

Tymczasem w piątek GUS ogłosił, że w kwietniu mieliśmy najniższy od początku roku wzrost sprzedaży detalicznej -15,5 proc. zamiast przewidywanych 20 procent To nie tragedia, ale sygnał, że bardzo wysoki wzrost gospodarczy to nie jest coś, co dano nam raz na zawsze. Rząd musi o niego dbać. Gospodarki nie można wiecznie dławić wysokimi podatkami Ci, którzy się nie godzą na ulżenie przedsiębiorstwom, bo emerytury i renty są zbyt niskie", nie rozumieją, że bez szybkiego rozwoju gospodarczego emeryci zawsze będą dostawać niewielkie pieniądze. Świadczenia społeczne tylko w krótkim okresie zależą od woli polityków. W wieloletniej perspektywie pomoc państwa dla rodzin, emerytów, rencistów i innych poszkodowanych przez los może być tylko taka, na jaką pozwoli stan gospodarki.

Więcej Rzeczpospolita.