Premier odwołał wczoraj prezes ZUS Aleksandrę Wiktorów. Zastąpił ją Paweł Wypych. Przesądził artykuł w Gazecie"
Kilka dni temu Gazeta" ujawniła, że ZUS żąda po 60 i 120 zł od emerytów, którzy domagali się wyrównania
świadczeń za kilka lat wstecz. Tych, którzy płacić nie chcieli, ZUS straszył komornikiem.
Na nasz artykuł jako pierwszy zareagował Paweł Wypych. Sprawę nazwał skandalem i zakazał pobierania od emerytów opłat. – Decyzję o mojej nominacji podjął premier, opisane przez Gazetę" nieszczęsne zdarzenia mogły być decydującym powodem zmian – przyznał nam Wypych.
Wymiana była błyskawiczna. Wypowiedzenie pani prezes wręczył wicepremier Przemysław Gosiewski, który rano przyjechał z ochroniarzami do siedziby ZUS. Zapewnił, że rząd nadal będzie chciał wykorzystywać wiedzę Wiktorów
Kilka minut później w Zakładzie pojawił się Wypych. – To normalny ruch kadrowy. Proszę tego nie rozumieć jako ataku na panią Wiktorow – tłumaczył premier Jarosław Kaczyński.
Nie było chętnych do ZUS
Aleksandra Wiktorow prezesem ZUS była od 2001 r., powołał ją rząd Jerzego Buzka. Przetrwała czterech premierów: Jerzego Buzka (AWS), Leszka Millera (SLD), Marka Belkę (SLD) i Kazimierza Marcinkiewicza (PiS).
Politycy podkreśląją, że kolejne rządy nie chciały wymieniać Wiktorów, ponieważ nie mogły znaleźć następcy, który znałby się na ubezpieczeniach równie dobrze jak ona.
– Poza tym nikt specjalnie nie pchał się na to stanowisko, na którym trzeba użerać się z Prokomem o poprawne działanie systemu komputerowego. A jakby poszło coś nie tak, kto chciałby mieć na głowie ponad 5 mln emerytów – mówi nam jeden z byłych polityków.
Wypych już od kilku miesięcy zajmował się nadzorem nad ZUS jako członek rządowego zespołu ds. ubezpieczeń.
– Jest człowiekiem bardzo dobrze wprowadzonym w te sprawy i wydąje mi się, że będzie bardzo sprawnym szefem – zachwalał go wczoraj Kaczyński.
Dobre zdanie o Wypychu ma też Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. – Zgadzam się z nim, że trzeba ograniczyć liczbę zawodów z prawem do wcześniejszej emerytury i zmniejszyć koszty pracy. Wypych może dla ZUS wiele dobrego zrobić – mówi Mordasewicz.
Nowy prezes jest znany z liberalnych poglądów gospodarczych. Jako pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych poparł w2005 r. obcięcie w budżecie dotacji do PFRON o 0,5 mld zl. Był orędownikiem likwidacji PFRON, na czym budżet miał zaoszczędzić 200 mln zł. Wypych argumentował, że PFRON to instytucja zatrudniająca 830 osób ze średnią pensją 4,5 tys. Planował, że PFRON stanie się funduszem bez osobowości prawnej z wyodrębnionym rachunkiem bankowym.
Poparł pomysł PO, by pomoc socjalną uzależniać nie tylko od dochodów, ale też od posiadanego majątku (Wypych w warszawskim ratuszu zajmował się pomocą społeczną).
W ZUS czeka go mnóstwo pracy. Wczoraj przyznał nam, że najważniejsze zadanie to budowa systemów komputerowych do obsługi wypłat nowych emerytur pomostowych oraz emerytur z II filaru. Nie będzie to łatwe. Nowe emerytury pomostowe mają być wypłacane od przyszłego roku. Ale nie ma jeszcze nawet ustawy, która określiłaby zawody uprawnione do pomostówek. Informatycy Prokomu już ostrzegali, że z budową systemu nie zdążą.
Podobnie jest z II filarem. Reforma z 1999 r. zakładała, że za dwa lata oprócz świadczeń z ZUS emeryci powinni dostawać również świadczenia z kilkunastu otwartych funduszy emerytalnych (II filar). Tyle że ciągle nie wiadomo, kto i na jakich warunkach ma wypłacać te emerytury.
– Nie mam wyjścia. Muszę zjedna i drugą sprawą zdążyć – zapewnia nowy prezes ZUS.
Wielka zmiana
Wypych będzie musiał przystosować ZUS do zmian, jakie planuje rząd. Wicepremier Zyta Gilowska zamierza znieść osobowość prawną wszystkich funduszy, w tym Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Do FUS spływają składki emerytalne i inne, ale nie starcza to na wypłatę świadczeń. Budżet dołoży do nich w tym roku 20,5 mld zł.
Według planów MF obsługą FUS zajmie się tak jak teraz ZUS, ale stanie się on państwową jednostką budżetową (dziś ma osobowość prawną). Co to oznacza Obecnie ZUS utrzymuje się z odpisu środków na FUS, czyli po prostu z naszych składek. W tym roku ZUS kosztuje nas 3,1 mld zł.
Więcej Gazeta Wyborcza.