Ciężki los niepełnosprawnych żołnierzy

www.niepelnosprawni.pl , autor: Tomasz Przybyszewski , oprac.: GR

lis 14, 2007


Portal
www.niepelnosprawni.pl opublikował interesujący artykuł dotyczący sytuacji żołnierzy, którzy zostali ciężko ranni w trakcie pełnienia misji i obenie funkcjonują jako osoby niepełnosprawne w Polsce. Ich sytuacja nie różni się zbytnio od sytuacji większości polskich rencistów.

W artykule czytamy m.in.:

Ponure amerykańskie statystyki podają, że na jednego żołnierza, który poległ podczas misji w Iraku, przypada 16 rannych. My do tej pory mamy niemal 300 poszkodowanych polskich żołnierzy, licząc tylko kontyngenty w Iraku i Afganistanie. Wielu z nich na stałe dołączyło do grona osób niepełnosprawnych.

I tak miałem dużo szczęścia w tym całym nieszczęściu – przyznaje Janusz, żołnierz zawodowy.

Nie chce ujawniać nazwiska. Wyjechał do Iraku w II zmianie kontyngentu. Na początku 2004 roku wrócił do Polski. Nieprzytomny.


Stał na punkcie kontrolnym, gdzie przeszukiwane były samochody Irakijczyków. Rozpędzony autobus nie zatrzymał się i staranował barierki. Janusz nie zdążył odskoczyć i dostał się pod koła. Dziś lekko utyka, bo nogę, która była niemal oderwana, ma krótszą o 5 cm. Nie zgina kolana. Miał też strzaskany bark (nie może swobodnie unosić lewej ręki), połamane łopatki, żebra, przebite płuco. Do dziś ma dziewięć śrub w miednicy. Pół roku spędził w łóżku, pół na wózku. Od nowa uczył się chodzić.
Zbyt długo chodzić ani siedzieć nie może Krzysztof Sobór. W Iraku, także w II zmianie, był jako żołnierz nadterminowy, czyli taki, który po służbie zasadniczej zostaje na kilka lat w wojsku. Doznał urazu kręgosłupa, gdy wypadł z samochodu. Wrócił do kraju. Do dziś czuje ucisk na rdzeń kręgowy. Choć przed nim operacje, do pełni zdrowia raczej nie wróci.
Podobnie Samuel Suhel Moussa, jeden z naszych pierwszych rannych w Iraku. Z pochodzenia jest Syryjczykiem. Do Iraku pojechał z I zmianą jako tłumacz. 27 grudnia 2003 roku był na II piętrze budynku w bazie w Karbali, gdy do wnętrza wjechała kierowana przez terrorystę ciężarówka z materiałami wybuchowymi. Moussa nadal ma w ciele kawałki szkła. Nie udało się uratować oka; bardzo słabo na nie widzi. Poszarpaną prawą ręką nie może unieść więcej niż 3 kg.


Wszyscy mówią dziś, że na takie niebezpieczeństwa byli przygotowywani. Nie byli jednak gotowi na to, co działo się po powrocie do kraju.

Przestarzałe przepisy

Od tego czasu zaczęła się droga krzyżowa – wzdycha Krzysztof Sobór. – Lekarze w Polsce byli zdziwieni, że mnie wysłano do kraju. Twierdzili, że za trzy tygodnie będę chodził na rękach. Minęły trzy lata i niestety, jest coraz gorzej. Nie było jeszcze nawet sekundy, żebym nie czuł bólu pleców.


Krzysztof został zwolniony do cywila. Otrzymał ok. 15 tys. zł w ramach odszkodowania i 800 zł odprawy. Prawie tyle wydał dotąd na leczenie. Renta wojskowa mu nie przysługiwała, bo nie był żołnierzem zawodowym. Stał się cywilem ze zniszczonym kręgosłupem. Wojsko nie kwapiło się do pomocy. 1300 zł renty, które ma obecnie, załatwił sobie sam. Jest to „cywilna” renta ZUS-owska z tytułu niezdolności do pracy, czyli… do bycia żołnierzem. Jednak taka renta dziś jest, a jutro może jej nie być.
Czyżby armia zostawiała żołnierzy, którzy w czasie służby stracili zdrowie?

przeczytaj cały artykuł >>