Większość z 200 tys. osób zatrudnionych w firmach ochroniarskich pracuje na umowę-zlecenie zamiast na etacie i nie może tworzyć organizacji związkowych
NSZZ Solidarność” i Helsińska Fundacja Praw Człowieka walczą ramię w ramię o prawo Sławomira M. do pracy na etacie i swobodnego stworzenia związku zawodowego w swojej firmie.
Branża ochroniarska to jedna z największych obecnie grup zawodowych w Polsce. Pracuje w niej przeszło 200 tys. osób. Dla porównania w policji zatrudnionych jest tylko 100 tys. osób, a w handlu 120 tys. (w super- i hipermarketach).
Sławomir M., zatrudniony na podstawie umowy-zlecenia w jednej z największych polskich firm ochroniarskich, stracił pracę za udział w spotkaniu związkowców. Przed warszawskim sądem toczy się proces, w którym ochroniarz domaga się uznania jego pracy za zatrudnienie na etacie.
W razie uznania Sławomira M. za pracownika firma będzie musiała zapłacić składki ubezpieczeniowe za cały okres zatrudnienia. Dzięki temu czas ten zostanie wliczony do jego uprawnień pracowniczych, np. do stażu urlopowego i emerytalnego.
– Żądamy także zadośćuczynienia za dyskryminację z powodu przynależności związkowej. Chodzi tu raczej o napiętnowanie powszechnej praktyki panującej w branży ochroniarskiej, a nie wyciągnięcie pieniędzy od tej firmy, bo żądamy minimalnych kwot – mówi adwokat Jacek Oleszczyk, pełnomocnik Sławomira M.
Jak na tak dużą grupę zawodową niecałe 4 tys. zrzeszonych w związkach zawodowych to nie jest zbyt dobry wynik.
Więcej Rzeczpospolita.